Tegoroczny występ Polaków na mundialu wywołał ogromne emocje. Reprezentacji udało się wyjść z grupy, co tylko rozpaliło nadzieje rodaków, że może jednak mamy szansę na jakiś sukces na mistrzostwach. Niestety mecz z Francją ostudził emocje, bo nasi piłkarze przegrali 1:3 i musieli pożegnać się z Katarem. Mimo że gra Biało-Czerwonych jest szeroko krytykowana przez internautów, to "bohaterem narodowym" stał się Wojciech Szczęsny, który dzielnie bronił naszego honoru na bramce. Choć kurz wokół występów Polaków na mundialu jeszcze nie opadł, to mediami wstrząsnęła już kolejna afera.
Dziennikarze Wirtualnej Polski poinformowali bowiem, że premier Mateusz Morawiecki obiecał zawodnikom reprezentacji i sztabowi "skromne" 30 milionów za awans do kolejnego etapu. Informacje o gigantycznej "premii" dla piłkarzy rozgrzały Polaków do czerwoności i ponoć poróżniły samą kadrę. Głos w sprawie zabrał w końcu rzecznik rządu Mateusza Morawieckiego, Piotr Müller, który stwierdził podczas poniedziałkowej konferencji, że pieniądze miały zostać przekazane na specjalny fundusz, który przeznaczony będzie na szkolenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chcemy wesprzeć polską piłkę nożną w taki sposób, żeby powstał specjalny fundusz, który będzie zajmował się szkoleniem, rozwojem dzieci, które grają w piłkę nożną, budową infrastruktury dodatkowej, nowymi technologiami w sporcie czy kwestiami reprezentacji Polski. To są środki finansowe, które będą przeznaczone na te cele - tłumaczył.
Do całej sprawy odniósł się również Mateusz Morawiecki, chwaląc na Facebooku polskich piłkarzy. Zwrócił też uwagę, że problemem polskiej piłki jest poziom jej finansowania.
Jestem przekonany, że bez zwiększenia budżetu na polską piłkę trudno nam będzie rywalizować z najlepszymi, a przecież nasi piłkarze pokazali, że to możliwe. Pokazali, że jest to w naszym zasięgu. Uważam również, że nagradzanie za wyniki na najbardziej prestiżowych turniejach jest ważnym elementem całości systemu i zarazem rolą Związku oraz głównych sponsorów - napisał.
Na końcu jasno zaznaczył jednak, ucinając publiczną dyskusję na ten temat, że "nie będzie rządowych środków na premie dla piłkarzy".
Do "afery premiowej" do tej pory nie odnosił się żaden z zawodników reprezentacji. W końcu jednak jeden z piłkarzy postanowił zabrać głos, ale anonimowo. W rozmowie z Polsat Sport "jeden z najbardziej istotnych graczy" wyjawił, że nastroje w kadrze nie są najlepsze, bo piłkarze są "zaskoczeni i załamani" całą sytuacją i ich negatywnym odbiorem. Przyznał również, że nie było nawet wiadomo, o jaką kwotę chodzi...
Nawet nie było wiadomo, o jaką konkretną kwotę do podziału chodzi, bo wcześniej przed wylotem podczas spotkania z premierem żartowaliśmy, żeby pamiętał, że my w większości zarabiamy w euro - skarży się anonimowo piłkarz. Trener zaproponował, żeby podzielić to równo, a sztab poza Michniewiczem i jego asystentem miał dostać dziesięć procent. W grę wchodziło trzydzieści osób. Ktoś tam zaproponował, żeby podzielić to inaczej. Ustaliliśmy, że do tematu wrócimy po mistrzostwach, jeśli w ogóle jakieś dodatkowe pieniądze się pojawią. Bo to wcale nie zostało zapowiedziane oficjalnie - padło w rozmowie z Polsat Sport.
Reprezentant podkreślił również, że cała rozmowa miała miejsce dzień po meczu z Argentyną i trwała zaledwie kilka minut.
Cała rozmowa trwała może pięć minut i miała miejsce dzień po meczu z Argentyną. Na tej podstawie zrobiono z nas nie wiem jakich chciwców, a przecież większość z nas nawet nie zabrała głosu w tej sprawie - zakończył zawodnik.
Współczujecie?
ZOBACZ: Afera wokół premii dla reprezentacji Polski. Robert Lewandowski SPOTKA SIĘ z Mateuszem Morawieckim?