W miniony weekend w Warszawie został zorganizowany Marsz Miliona Serc. Jednym z kluczowych punktów programu było wystąpienie Donalda Tuska przy rondzie "Radosława". W wydarzeniu wzięło udział wielu celebrytów i osób publicznych. Nie zabrakło Kingi Rusin o kulach, czy Krystyny Jandy na wózku inwalidzkim. Część artystów postanowiła nie tylko maszerować, ale też wyrazić swoje poparcie dla sprawy śpiewając. Za organizację muzycznego finału marszu wziął się Piotr Gąsowski przy pomocy Majki Jeżowskiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W wywiadzie dla Onet Rano aktor opowiedział o kulisach występu aktorów i wokalistów na marszu. Grupa wykonała kultowy przebój "Kocham wolność" z repertuaru zespołu Chłopcy z placu broni.
Podzieliliśmy się i zaczęliśmy dzwonić. Kombinowaliśmy, co to by miała być za piosenka. Majka powiedziała, że trzeba zrobić nową aranżację — żeby to nie było takie patetyczne. Szybko założyłem grupę aktorską, ona grupą wokalną. Część osób dzwoniła do mnie osobiście. Tłumaczyłem, że to taka inicjatywa, że mamy zielone światło itp. To było coś niesamowitego - wspominał Gąsowski.
Kulisy Marszu Miliona Serca oczami Piotra Gąsowskiego
Razem z nim i Jeżowską na scenie pojawili się między innymi Michał Żebrowski, Andrzej Piaseczny, Kasia Moś, Joanna Szczepkowska, Czesław Mozil czy Mateusz Damięcki. W rozmowie z Beatą Tadlą Gąsowski zdradził, że niektórzy koledzy i koleżanki odmówili mu udziału w przedsięwzięciu.
Ja to bardzo szanuję, bo wolę, jak ktoś mi szczerze coś takiego powie, niż żeby ogólnikami mówił. Chodzi o to, żeby wiedzieć ile będzie osób. To są też względy bezpieczeństwa, trzeba wiedzieć, jak zaplanować logistykę na scenie. To wszystko było bardzo dobrze zaplanowane. Trzeba było wiedzieć, ile mikrofonów postawić, kto z kim śpiewa, koło kogo stoi - tłumaczył.
Oczywiście aktor nie zdradził, kto dokładnie nie zgodził się na wspólny manifest podczas marszu.