Piotr Kraśko ma za sobą dość trudny czas. W grudniu ubiegłego roku wyszło na jaw, że dziennikarz przez ponad sześć lat prowadził pojazdy bez uprawnień. Później TVP Info oskarżyło gwiazdora TVN o unikanie składania rocznych zeznań podatkowych. Kraśko zdążył już wytłumaczyć się ze sprawy, zapewniając, że wszystko zostało wyjaśnione z Urzędem Skarbowym. Niedawno rozstrzygnął się natomiast skandal wokół jazdy dziennikarza bez uprawnień. Sąd Rejonowy w Ostrołęce wymierzył Kraśce wyrok w postaci grzywny w wysokości 100 tysięcy złotych.
W związku z niedawnymi problemami zdrowotnymi w ostatnim czasie Piotr Kraśko przebywał na zwolnieniu lekarskim. Dziennikarz na długi czas zniknął z mediów i dochodził do siebie na terenie rodzinnej posiadłości na Mazurach. W sobotni poranek Kraśko niespodziewanie pojawił się jednak w "Dzień Dobry TVN". W rozmowie z Dorotą Wellman i Marcinem Prokopem dziennikarz otworzył się na temat jazdy bez prawa jazdy i oskarżeń o niepłacenie podatków. Kraśko opowiedział także o swoich problemach zdrowotnych, przyznając m.in., że zmaga się z depresją.
Odnosząc się do afery z jazdą bez uprawnień, Kraśko przyznał, że po utracie prawa jazdy powinien niezwłocznie ubiegać się o ponowne przystąpienie do egzaminu. Dziennikarz zdradził, że gdy nie miał niezbędnych uprawnień, korzystał z pomocy żony oraz taksówek, zatrudnił nawet prywatnego kierowcę. Jak jednak wyznał, zdarzało mu się wsiąść za kierownicę i dziś bardzo tego żałuje.
(...) Zatrudniłem kierowcę i jeździłem z tym kierowcą przez rok, potem dwa, trzy, cztery i pięć, na co oczywiście mam wszystkie dokumenty. Tak zdarzało się też, że usiadłem za kierownicą i to nigdy nie powinno się stać. To było głupie, idiotyczne i nieodpowiedzialne - przyznał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz również: Piotr Kraśko SKAZANY za prowadzenie samochodu bez prawa jazdy!
Goszcząc w "Dzień Dobry TVN", dziennikarz postanowił również przestrzec wszystkich widzów przed podobnym postępowaniem. Jak bowiem stwierdził, on sam poniósł dotkliwe konsekwencje.
Jeżeli ktoś jest w podobnej sytuacji jak ja, stracił uprawnienia do kierowania pojazdami, to patrząc na mój los, jaką cenę się płaci, metaforyczną i dosłowną, bo nie wiem, czy w takiej sprawie zapadł kiedykolwiek wyższy wyrok, tak oceniła to prokuratura. Ja się temu poddałem, to naprawdę broń Boże proszę tego nie robić - dodał.
Korzystając z okazji Kraśko, postanowił także publicznie przeprosić za swoje czyny, podkreślając, że podobne sytuacje z jego udziałem nigdy nie powinny mieć miejsca.
Nie mówię tego, bo chcę, bo tego błędu uniknąłem, tylko wprost odwrotnie. Ja wiem jakie straszne na różne sposoby są tego konsekwencje, więc absolutnie za to przepraszam. To nie powinno się stać nigdy - powiedział na antenie.
Dziennikarz pokornie przyznał, że choć niegdyś był przekonany, że uda mu się uniknąć życiowych błędów, niestety popełnił ich całkiem dużo. Jak jednak podkreślił, za wszystkie poniósł konsekwencje. Odniósł się także do wyroku sądu w Ostrołęce, zapewniając, iż jego zdaniem nie był on w żaden sposób pobłażliwy.
Kiedyś myślałem, że nie popełnię żadnego błędu, popełniłem ich bardzo wiele, ale mam też wrażenie, że za wszystkie płacę. Czasem płacę dość wysoką cenę. Myślę, że ten wyrok, który zapadł w sądzie w Ostrołęce, nie dowodzi jakiejkolwiek pobłażliwości ze strony sądu i ja to absolutnie przyjmuję ze zrozumieniem - stwierdził.
Podczas wywiadu z Wellman i Prokopem Kraśko odniósł się także do oskarżeń o miganie się od płacenia podatków. Dziennikarz wyjaśnił, że w latach, w których zarzucono mu nieskładanie rocznych zeznań podatkowych, był zatrudniony na umowie o pracę, część jego kontraktu była jednak umową między spółką a prowadzoną przez niego działalnością gospodarczą. Jak wyznał, płacił wszelkie podatki "z tytułu pracy", a cała sprawa dotyczyła danin związanych z działalnością gospodarczą. Kraśko wspomniał, iż w 2017 roku urząd kontroli skarbowej z Bydgoszczy zwrócił się do niego z pytaniem odnośnie wyjaśnień i liczby faktur". Wówczas Kraśko poprosił o dostarczenie niezbędnych dokumentów zaufaną osobę, która wcześniej zajmowała się jego podatkami.
Oczywiście powinienem to sprawdzać i dużo wcześniej zapaliłaby mi się czerwona lampka. On przychodzi i mówi, wiesz, tej deklaracji może nie być i tamtej też nie, nie zapłaciłeś podatku. Rozumiem, że z nim nie wyprostuję tej sprawy i nie będę miał wiedzy, co działo się w sprawach działalności gospodarczej... - powiedział.
Kontynuując wyjaśnienia, dziennikarz TVN wyznał, że otrzymał wtedy radę, by w przypadku niepewności co do wysłanych deklaracji i zapłaconych podatków, przekazał osobom zajmującym się jego sprawami całą dokumentację z poprzednich lat i pozwolił im zająć się wypełnianiem deklaracji. Polecono mu też złożenie tzw. czynnego żalu do Urzędu Skarbowego. W dalszej części wywodu Kraśko podkreślił, że poniósł już konsekwencje swojego postępowania.
Zostałem skazany, płacę za błędy, wiedzą państwo, jaka jest moja historia podatkowa. Pięć lat temu się zamknęła - oznajmił.
Goszcząc w "DD TVN" Piotr Kraśko otworzył się także na temat swoich problemów zdrowotnych. Jak wyznał, około pół roku temu zaczął zauważać u siebie problemy ze snem. Dziennikarz wyznał, iż wówczas sypiał "może godzinę dziennie" i choć udawało mu się zasnąć wskutek słuchania podcastów, niestety, nie na długo. Jak zdradził, "funkcjonował tak przez pół roku". Choć znajomi z pracy radzili Kraśce, by ten zwrócił się do specjalisty, ten obawiał się, że w konsekwencji wieści o jego problemach zdrowotnych przedostaną się do mediów. Jak wyznał, bał się, iż tym samym przysporzy swojej stacji dodatkowych problemów.
Odpowiedziałem: "No tego wam jeszcze brakuje, żebym poszedł do lekarza i następnego dnia wy otrzymacie zapytanie zaprzyjaźnionej redakcji: "Czy to prawda, że wasz prowadzący prowadził program na lekach antydepresyjnych?". Ja się wtedy wstydziłem i bałem się, że zrobię problem stacji... - dodał.
Dorota Wellman wprost zapytała Piotra Kraśkę, czy ten cierpi na depresję. Dziennikarz na jej pytanie odpowiedział twierdząco. Jak wyznał, po aferze wokół swoich spraw podatkowych borykał się z "poczuciem osaczenia" i nieustannie towarzyszyły mu "gonitwa myśli", w której zawsze wygrywały te najgorsze. Wszystko to sprawiało, że dziennikarz był poważnie zdezorientowany.
Miałem poczucie takiego osaczenia i przekonania, że będzie tylko źle. Że będą cię ścigać, szukać i będą chcieli cię tak dosłownie zmiażdżyć... (...). Wiesz, że kochasz swoją rodzinę i, że ona jest najważniejsza i nic więcej. A przede wszystkim, że nic nie ma znaczenia i ja sam nie mam żadnego znaczenia - wyznał.
W rozmowie Kraśko zdradził, że najbliżsi są dla niego nieocenionym wsparcie w trudnych chwilach i "jedyną rzeczą", która przegania u niego najgorsze myśli.
Mi się wydaje, że to już jest nieważne co się ze mną stanie i jedyna rzecz, która powstrzymuje cię przed taką najgorszą myślą o najprostszej ucieczce, to jest świadomość, że masz rodzinę i to, co zrobisz będzie miało dla niej konsekwencje na całe życie. Trochę w tym momencie w jakimś sensie wyratowało mnie serce - zdradził.
Kraśko opowiedział także o momencie, w którym trafił pod opiekę lekarza, który zdiagnozował u niego stan przedzawałowy. Wówczas wykryto u niego także inne problemy.
Przyszła noc, kiedy miałem wrażenie, że nie mogę oddychać, że mam głaz jakiś na sobie i żona wysłała mnie do szpitala. Tam stwierdzono stan przedzawałowy i lekarze też się zorientowali, że problem też jest inny. Trafiłem na pierwsze konsultacje - wspominał.
Jak wyznał dziennikarz, podczas pierwszego spotkania ze specjalistą, nie był w stanie "opowiedzieć wszystkiego". Początkowo zdradził jedynie, że odczuwa smutek, boryka się ze złym samopoczuciem, czarnymi myślami i przekonaniem, że będzie coraz gorzej. Dopiero po kilku konsultacjach udało mu się otworzyć i odbyć z lekarzem prawdziwą rozmowę.
Kraśko wspomniał także o poczuciu nieustannego lęku, które towarzyszyło mu w ostatnim czasie. Jak wyznał, przez dwa miesiące nie wychodził z domu i ograniczał kontakty międzyludzkie. Zdradził również, że przestał dostrzeać sens życia.
Myślałem, że jak ja pójdę po leki antydepresyjne do apteki to zaraz to się wyda (...). Nagle dopada cię taki lęk, który jest jak głaz, który gniecie i nie wiesz, o co chodzi (...). Przez dwa miesiące rozmawiałem z sześcioma osobami, nie byłem w stanie wyjść z domu, nie widziałem sensu życia w ogóle, nie widziałem sensu swojego istnienia - wyznał w "DD TVN".
Spodziewaliście się po nim takiej szczerości?
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 116 123 lub 22 484 88 01. Listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz też TUTAJ.