Dwa tygodnie temu Piotr Krysiak opisał na Facebooku sprawę z domniemanym gwałtem, do jakiego miało dojść za kulisami wyborów Miss Generation. W historię miał być zamieszany "gwiazdor publicystyki TVP Info". Choć w tekście nie pojawiło się jego nazwisko, wywołany do odpowiedzi poczuł się Jarosław Jakimowicz. Celebryta, który od pewnego czasu występuje w TVP, zaprzeczył, jakoby miał skrzywdzić kobietę. Zwrócił się też do sądu z prośbą o wyjaśnienie toczącego się postępowania. Jednocześnie Jakimowicz pozwał Krysiaka za zniesławienie.
Piotr Krysiak donosi tymczasem, że po tamtej publikacji odzywają się do niego inne osoby, które czują się poszkodowane w wyniku różnych kontaktów z tajemniczym "gwiazdorem". Dziennikarz przytacza rozmowę z kobietą, która twierdzi, że była molestowana przez "gwiazdora TVP" na planie filmu "Zenek". Dziewczyna była statystką, a scenę, którą odegrała z "gwiazdorem", wspomina jako wielką traumę.
Do wydarzeń miało dojść w listopadzie 2019 roku.
Dość dawno, a ja wciąż mam wrażenie, że to było wczoraj. Plan był na jakimś totalnym zadupiu. Pojechaliśmy tam autokarem z całą ekipą statystów. W sumie kilkadziesiąt osób - Krysiak cytuje swoją rozmówczynię.
Odgrywaliśmy jedną scenę. Mieliśmy sobie okazywać sympatię. Ot, tyle. Bez całowania i żadnego obmacywania. W filmie widać nas maksymalnie do pasa. On jednak… sięgał zdecydowanie dużo niżej - relacjonuje Krysiak rozmowę ze statystką. Miałam bardzo krótką sukienkę. On siedział, ja stałam. Był blisko, miał kolano między moimi nogami. Wykorzystał to. Najpierw powiedział mi, że bardzo chętnie by mnie przeleciał. Nawet nie zdążyłam zareagować, kiedy włożył rękę między moje nogi i zaczął mnie dotykać. Odsunęłam się i odliczałam sekundy, aż powiedzą koniec i będę mogła stamtąd uciec - miała opowiedzieć kobieta.
Rozmówczyni Krysiaka opowiedziała o tym, jak się czuła, gdy mężczyzna ją napastował.
Nigdy nie czułam się tak obezwładniona, skonsternowana i zażenowana. Głowa chciała krzyczeć, uciekać a ciało jakby wypełnione betonem – martwe. Jak sięgnął swoją obrzydliwą, parszywą łapą tam... tam, gdzie nikt nie powinien sięgać bez mojej zgody, miałam ochotę złapać go za jaja, wbić paznokcie, ścisnąć z całej siły i zapytać go: Przyjemnie? A później dać w gębę tak mocno, że spadłby z krzesła. Ale tego nie zrobiłam. Nie wiem, dlaczego, ale coś mnie paraliżowało do tego stopnia, że wręcz mój mózg próbował wpoić sobie, że to nie dzieje się naprawdę. A ja czułam do siebie coraz większe obrzydzenie. Brzydziłam się siebie dotykać. Chciałam „to” zmyć z siebie i się gdzieś schować. Do dziś pamiętam jego wyraz twarzy. Patrzył na mnie jak na zwierzę, jakby wiedział, że może mnie sobie wziąć, jeśli tego chce. Ten jego narcystycznie przeszywający wzrok. Przekrwione, błyszczące oczy i ślina w kącikach ust. Na samą myśl robi mi się niedobrze. Pomyślałam, że mógłby być moim ojcem. Odrażające - miała powiedzieć kobieta.
Według jej relacji całą scenę widziała inna statystka.
Jedna z dziewczyn (tu pada imię i nazwisko statystki) na pewno. Ona była bardzo blisko nas – maksymalnie 1,5 metra. Po całej sytuacji powiedziała mi, że jest oburzona jego zachowaniem i że ona dawno by mu już przyłożyła - czytamy w relacji Krysiaka.
Statystka, która zgłosiła się do dziennikarza, opisała też sposób zachowanie gwiazdora na planie.
Klasyczny żigolo, rozpięte guziki w koszuli, odsłonięta klata. „Jestem bystry, wspaniały, inteligentny i wszyscy mnie lubią”. Taki typ - miała powiedzieć.
Rozmówczyni Piotra Krysiaka zapewnia, że o całej sprawie może opowiedzieć przed sądem.
Jak przeczytałam Pana post z historią o tej kobiecie - modelce, która zarzuca mu gwałt, coś we mnie pękło. Myślę, że dzisiaj mnóstwo osób ma wyrobione zdanie o tym człowieku. I że nie jestem jedyną, którą skrzywdził. Liczę, że inni ludzie też powiedzą o swoich doświadczeniach - czytamy w rozmowie opublikowanej na profilu Krysiaka.
Sam dziennikarz zapewnia, że na jego Facebooku pojawi się więcej historii, jakie opowiedziały mu kobiety.
Wśród nich wiele od znajomych „Gwiazdora” - pisze Krysiak. -  Opowiadacie historie, które jeżą włos na głowie. To, że o nich nie piszę wcale nie oznacza, że je ignoruję. Wiele z tych informacji trudno od razu zweryfikować i potrzeba na to więcej czasu. Proszę Was o wyrozumiałość i dziękuje Wam wszystkim za cenne tropy! - podsumowuje.
Wkrótce po publikacji Krysiaka Jarosław Jakimowicz zamieścił na swoim profilu oświadczenie.
W dniu dzisiejszym, na profilu w mediach społecznościowych Pana Piotra Krysiaka pojawił się kolejny wpis, sugerujący próbę rzekomego molestowania seksualnego, którego miałem się dopuścić wobec jednej ze statystek podczas realizacji zdjęć do filmu „Zenek”.
Uważam to za kolejne z serii pomówień wymierzonych w moje dobre imię i wiarygodność! Rzeczy opisywane w poście nigdy nie miały miejsca! Nadmienię, że podczas kręcenia wspomnianej sceny na planie filmowym znajdowało się co najmniej kilkanaście osób (co można zobaczyć ok. 76 minuty filmu). Osoba „cytowana” dzisiaj przez Pana Piotra Krysiaka nie zgłaszała żadnych zastrzeżeń co do mojego zachowania. Nie zgłaszał ich również nikt inny, kto obecny był podczas kręcenia filmu.
Dodam, że pod koniec stycznia, po pierwszej publikacji, skierowałem wobec Pana Piotra Krysiaka pozew sądowy o zniesławienie. Przed sądem będę się domagał przeprosin we wszystkich mediach, w których pan Krysiak prezentuje swoje kłamliwe tezy - pisze Jakimowicz.