Choć Michał Piróg ma dopiero 37 lat, jest w wieku, który w środowisku tancerzy zbliża go do emerytury. Choreograf z dystansem podsumowuje swoją karierę. Jest zdania, że jego osiągnięcia zawodowe nie kwalifikują go jako człowieka sukcesu. Twierdzi, że po prostu miał w życiu farta:
Ja się czuję osobą, która miała dużo szczęścia w życiu. Nie jestem osobą sukcesu. Nie jestem dzieciakiem z Rwandy, któremu nikt nie dawał jednego procenta szans na to, że się wybije, nie wynalazłem szczepionki na nieuleczalną chorobę i nie zarobiłem na tym milionów, żądnej z tych rzeczy nie zrobiłem. Ja się nazywam farciarzem, a nie człowiekiem sukcesu. Chciałbym dostać Grammy, tego nigdy nie dostanę, bo jestem tak wielkim beztalenciem muzycznym, że to jest niemożliwe. Ale właśnie po to o niej marzę, żeby marzyć o czymś, co nie jest w zasięgu ręki.
Źródło: Newseria