Od tajemniczego zaginięcia Iwony Wieczorek minęło już 12 lat. Wątek nieoczekiwanie znów powróciła na afisze, gdy sprawą zajęło się krakowskie Archiwum X. Od kilku tygodni śledczy dokłada wszelkich starań, by w końcu rozwikłać tę zagadkę. Nie milkną spekulacje, że 19-latka mogła być powiązana z osobami, które później pracowały w Zatoce Sztuki. Potencjalna znajomość dziewczyny z "Krystkiem" została początkowo zignorowana przez prokuraturę.
Przypomnijmy, Iwona Wieczorek zaginęła w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku. Nastolatka wracała na piechotę do swojego domu w Gdańsku po imprezie w jednym z trójmiejskich klubów. Jeden z możliwych scenariuszy zakładał, że zaginiona miała po drodze gdański park Regana, w którym znajdują się stawy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dla pewności akweny zostały wówczas przeczesane przez wyspecjalizowanych płetwonurków pod dowództwem Macieja Rokusa. Mężczyzna zajmujący się od 25 lat ratownictwem wodnym ma na swoim koncie wiele głośnych spraw, którymi żyła cała Polska. Jego zespół szukał zwłok m.in. Ewy Tylman czy Piotra Woźniaka-Staraka. Jak było z przypadkiem zaginionej Iwony? W rozmowie z Onetem szef Grupy Specjalnej Płetwonurków RP uchylił rąbka tajemnicy.
Już wcześniej przyjechałem na miejsce z policjantem z Gdańska - wspomina Rokus. Chciałem zapoznać się z obszarem i wybrać najlepszą metodę przeprowadzenia działań. Zanurkowałem w tych stawach. Do dziś pamiętam lodowatą wodę. Człowiek miał odczucie, jakby tam były bijące źródła zimnej wody. To było na przełomie sierpnia i września. Temperatury były jeszcze wysokie, ale woda w tych zbiornikach przeraźliwie zimna.
Do przeczesywania wód użyto sonaru i specjalistycznej aparatury, a poszukiwania trwały kilkanaście godzin. Wysiłek niestety nie zdał się na zbyt wiele, bo w stawach nic nie wykryto. Jak twierdzi Rokus, od początku miał pewne przeczucie dotyczące tych poszukiwań.
Już wcześniej byłem przekonany, że nie znajdziemy tam nikogo - przyznał nurek. Gdyby człowiek miał utonąć w tych stawach, to biorąc pod uwagę porę roku i głębokość tych zbiorników, ciało powinno samo wypłynąć w ciągu kilkunastu dni. Nawet gdyby było obciążone, to w tym czasie miałoby szansę wypłynąć z tym obciążeniem.
Specjalista, który ma na koncie wiele tego typu spraw, postanowił przekazać rodzinie zaginionej podnoszącą na duchu wiadomość.
Jestem przekonany, że te wszystkie działania w sprawie Iwony Wieczorek nie pozostają bez znaczenia - przekonuje Rokus. By pójść we właściwym kierunku, trzeba prowadzić wielokierunkowe działania. To, że gdzieś w danym miejscu nie znaleziono ciała Iwony Wieczorek, nie jest przecież porażką. To oznacza tylko, że śledczy mają jedną kwestię mniej do wyjaśnienia. Pytań pozostaje coraz mniej. Czy uda się dobrnąć do końca tej sprawy? Wierzę, że się uda.