Podejmowanie decyzji na temat przyszłości zawsze obarczone jest ogromnym ryzykiem. Często jesteśmy zupełnie nieświadomi tego, w jak dużym stopniu nasze wybory podejmowane w młodym wieku odcisną piętno na dorosłym życiu. Nigdy jednak nie jest za późno, by zawrócić z dotychczasowej drogi i rozpocząć wszystko od nowa.
W tej niezwykle trudnej sytuacji znalazł się Marcin Adamiec, autor książki "Odnaleziony ksiądz". Jako młody chłopak wstąpił do seminarium duchownego, po ukończeniu którego przyjął święcenia kapłańskie. Towarzysząca mu samotność przybierała na sile z każdym kolejnym rokiem wypełniania posługi.
Były kapłan wziął ślub i doczekał się dziecka. W przeszłości walczył z depresją
Marcin Adamiec gościł w niedzielnym wydaniu "Dzień Dobry TVN", w trakcie którego przybliżył swoją niezwykłą historię. Po 6 latach bycia księdzem zdecydował się na odejście ze stanu duchownego.
Ja po prostu wypaliłem się, załamałem się nerwowo. Poszedłem na terapię i w czasie terapii przestałem wierzyć w Boga. Długo się z tym męczyłem i mniej więcej po roku takiej walki wewnętrznej zrezygnowałem. Powodem tego załamania była samotność, byłem bardzo samotnym człowiekiem wtedy - wyjaśnił swoją decyzję.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po zdjęciu sutanny mężczyzna postanowił uporządkować swoje relacje i wypełnić pustkę pogłębianą w trakcie spełniania funkcji sakralnych.
Miłość zaczęła się później. Ja bardziej doświadczyłem tego, jak ta samotność postępowała. Nie zauważałem tego na początku, a później z każdym rokiem to było coraz trudniejsze, aż w końcu doszedłem do takiego momentu, że byłem po prostu bardzo nieszczęśliwy - opowiedział w rozmowie z Sandrą Hajduk i Anną Senkarą.
Podczas wywiadu zdradził, że liczne grono księży i zakonnic "zakochuje się przynajmniej kilka razy". Wytłumaczył w ten sposób zgorzkniałość części duchownych, prawdopodobnie wynikającą z niespełnionego pragnienia założenia rodziny. Opowiedział też o reakcji osób ze swojego otoczenia na wieść o porzuceniu kapłaństwa.
Moi bliscy wiedzieli o tym, z czym się zmagam, bo wtedy byłem już przeniesiony do innej parafii, już byłem po urlopie zdrowotnym. Mówiłem też w domu i bliskim, że mam kłopoty z depresją, że sobie nie radzę z tym wszystkim, więc oni mi w tym towarzyszyli, wiedzieli, co się dzieje. Też z ulgą przyjęli moją decyzję, bo potem, no ciekawa rzecz, wyzdrowiałem - zdradził prowadzącym.
Po poznaniu swojej przyszłej żony Marcin Adamiec musiał wyzbyć się nawyków samotnego faceta i dostosować się do realiów życia codziennego. Wciąż aktywnie biorą udział w życiu kościelnym, choć jak ujawnił, uczęszczają do innej parafii niż ta, w której sprawował funkcję wikarego.
Na zakończenie rozmowy podzielił się spostrzeżeniem, że "Kościół potrzebuje bardzo głębokich zmian". Odniósł się w ten sposób do konieczności zniesienia celibatu.