W związku z tym, że na początku maja Lewandowscy powitali na świecie drugą pociechę, przyszła pora na pierwsze wspólne wakacje. Od kilku dni Ania i Robert wraz z córkami wypoczywają w wakacyjnej willi, skąd raczą fanów obszernymi relacjami.
Choć usportowiona rodzina zafundowała sobie krótki urlop, nie zapominają o regularnych ćwiczeniach. Ania jest w trakcie kolejnego fit-wyzwania, które ma sprawić, że lada moment odzyska figurę sprzed ciąży.
W środę Lewa do wspólnego treningu zaprosiła własnego męża. Nie dało się nie zauważyć, że trenerka ma znacznie więcej energii niż piłkarz, który momentami nie nadążał za swoją żywotną żoną. 31-latka zafundowała ukochanemu między innymi morderczą tabatę, podczas której nawet na chwilę nie opuszczał jej dobry humor. W pewnym momencie mama Klary i Laury postanowiła zrobić sobie krótką przerwę, wciąż jednak nie odpuszczając Robertowi:
Niech on teraz trochę porobi, ja dziecko urodziłam - stwierdziła rozbawiona.
Góra, góra, jeszcze! - dopingowała męża wyraźnie pobudzona Ania.
Dobry jest, co? - dopytywała obserwatorów dumna z piłkarza żona. Pierwszy raz robię mu takie cardio.
Lewy jutro z łóżka nie wstanie, jak myślicie? - zastanawiała się głośno trenerka, obcałowując spoconego ukochanego.
Teściowa patrzy - próbowała go motywować.
Ania nie ukrywała, że wyjątkowo dobrze ćwiczyło się jej z Robertem:
Zdyscyplinowanego mam tego męża. Ze wszystkich gości najmniej mówi. Skupiony na robocie - zachwalała Lewego.
Lata doświadczeń - odpowiedział jej zdyszany piłkarz.
Fani nie mieli wątpliwości, że żona dała Lewandowskiemu popalić:
Lewy będzie płakał jutro, Robert trochę cichy, Konkretny trening, Dzisiaj z męża nie będziesz miała już pożytku - czytamy.
Nawet nie musiałam go namawiać - zapewniła na koniec Ania.
Myślicie, że Robert obudził się z zakwasami?