Dwukrotny laureat Oscara Ben Affleck od ponad dwóch dekad powszechnie uznawany jest za członka hollywoodzkiej elity. Status, pieniądze i sława nie były jednak w stanie uchronić go przed popadnięciem w nałóg alkoholowy, który doprowadził do zakończenia małżeństwa z Jennifer Garner, z którą ma trójkę dzieci: 14-letnią Violet, 11-letnią Seraphinę i 7-letniego Samuela.
Mimo sfinalizowania głośnego rozwodu Affleck wciąż może liczyć na wsparcie swej eksmałżonki, która heroicznie pomaga mu walczyć z powrotami do uzależnienia.
Dotychczas Affleck starał się niejako robić dobrą minę do złej gry. Przyjął ofertę wcielenia się w rolę Batmana, licząc, że zmotywuje go ona do powrotu do formy. Tak się jednak nie stało i Ben musiał odwiesić czarną pelerynę z powrotem na wieszak.
Dopiero teraz, w szczerym wywiadzie dla New York Times, aktor zdecydował się opowiedzieć otwarcie na temat swoich największych pomyłek oraz wieloletniej walki z nałogiem.
Największym błędem mojego życia był rozwód - przyznaje bez ogródek. - Wstyd jest bardzo toksyczny. W jego wyniku nie wytwarza się nic pozytywnego. Kisisz się tylko w obrzydliwym uczuciu, niskiej samoocenie i odrazie do swojej osoby.
Przypomnijmy: Ben Affleck wrócił do picia? CHWIEJNYM KROKIEM wyszedł z halloweenowej imprezy (WIDEO)
Według relacji gwiazdora problemy w związku stały się katalizatorem dla uzależnienia.
Piłem w miarę normalnie przez długi czas. Zacząłem pić więcej i więcej, kiedy moje małżeństwo zaczęło się rozpadać. To było w 2015 i 2016 roku. Moje picie, rzecz jasna, stworzyło tylko więcej problemów - czytamy.
Uzdolniony scenarzysta i reżyser wyznaje jednak, że stara się nie wypominać sobie błędów przyszłości, tylko walczyć o lepsze jutro dla siebie i swojej rodziny.
To niezbyt zdrowe dla mnie, żeby rozmyślać teraz nad moimi porażkami, powrotami do nałogu i się nimi okładać. Zdecydowanie popełniłem wiele błędów. Robiłem rzeczy, których żałuję. Ale musisz się podnieść, wyciągnąć z tego wniosku, nauczyć czegoś, spróbować ruszyć do przodu - mówi w rozmowie z legendarnym magazynem.
Wróżycie mu powrót na szczyt?