Szumnie zapowiadany powrót Blanki Lipińskiej do Tulum nareszcie się ziścił. Niestety, nim autorka porno-powieści poczuła pod stopami rozpalony piasek, musiała zmierzyć się z dyskomfortem kilkunastogodzinnego lotu z Polski do Meksyku. Jak dowiadujemy się z obszernej relacji Lipińskiej, linie lotnicze nie stanęły tym razem na wysokości zadania. Ofiarą technicznych niedociągnięć padł kręgosłup gwiazdy.
Duma Polski (czy coś w ten deseń) - głosi napis na kadłubie samolotu Dreamliner LOT. No nie wiem. Drogi Locie, (bo zaiste tani nie jesteś) może czas pochylić się nad serwisem maszyn? Lot do Meksyku trwa 13 godzin! To jest BARDZO długi lot. A ludzie kupujący miejsca w klasie biznes płacą dwa razy tyle za bilet, by móc podróżować wygodnie. Lub tak jak ja, nie mają wyjścia, bo mój kręgosłup nie wytrzymałby siedzenia przez 13 godzin, więc muszę leżeć. To jest główna moc biznesu, rozkładane siedzenie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak możecie się domyślić, Blanka nie była szczególnie zadowolona, gdy zorientowała się, że mechanizm opuszczania jej siedzenia zaczął szwankować. Mogła jedynie pocieszać się myślą, że niektórzy pasażerowie znaleźli się w jeszcze gorszej sytuacji.
I teraz wyobraźcie sobie, że moje siedzenie rozkładało się tylko do połowy. Dobrze, że wzięłam ze sobą leki przeciwbólowe, bo po tej podróży łykam je jak groszki… Ale to nic. Para, która siedziała obok nas miała całkowicie zepsute fotele i przez całe 13 godzin lotu siedzieli jak na krzesłach. Nie mogli pochylić oparcia nawet odrobinę. 13 godzin na "super prostych pleckach". I nie dało się ich nigdzie przesadzić, bo samolot był pełen. Nawet nie wiem, jak to podsumować. Więc podsumowanie tego zostawię PLL LOT - czytamy we wpisie Lipińskiej.
Współczujecie?
Przypomnijmy: Tak kelnerki wspominały pracę w Zatoce Sztuki i The Roof: "Strój jak do teatrzyku erotycznego"