Po kilku latach życia w Wielkiej Brytanii Borucowie podjęli decyzję o przeprowadzce do Polski. Wszystko za sprawą kontraktu Artura ze stołecznym klubem. Bramkarz nawiązał współpracę z drużyną Legia Warszawa, na której, jeżeli wierzyć spekulacjom dziennikarzy sportowych, może zarobić nawet 400 tysięcy euro rocznie.
W efekcie od dwóch tygodni Sarę, Artura i ich pociechy można zobaczyć na warszawskich ulicach. WAG zdążyła już także pochwalić się w sieci ich nowymi "czterema kątami". Sportowiec i projektantka biżuterii zamieszkali w luksusowym apartamencie z zapierającym dech w piersiach widokiem na Pałac Kultury i Nauki.
Okazuje się jednak, że nowe gniazdko pary nie wszystkim przypadło do gustu. W niedzielę, po zaprezentowaniu "podlewania" kwiatów kostkami lodu i podzieleniu się swoimi rozterkami dotyczącymi wyboru diety pudełkowej, 35-latka odniosła się do pytań, które napływają do niej od "troskliwych" internautów.
Dostaję mnóstwo zapytań, dlaczego nie wynajęliśmy domu, albo dlaczego nie kupiliśmy domu... - zaczyna na InstaStories Sara. Słuchajcie, to jest nasza sprawa, nasz wybór. Pozwólcie, że takich wyborów dokonamy sami, bez konsultacji z wami. Z całym szacunkiem, ale ja w życiu bym się kogoś nie zapytała o coś takiego - kontynuowała poirytowana nieco celebrytka.
Mama Oliwii, Amelii i Noah dodała, że nie wierzy w szczere intencje wścibskich fanów:
Są tacy, co mówią, że pytają z troski o dzieci... Serio? Serio troszczycie się o nasze dzieci bardziej niż my? No powiem Wam, że trudno uwierzyć w szczerość tych zapytań - powątpiewa Sara i apeluje:
Także, zostawcie to w spokoju, bo ten temat męczy.
Współczujecie jej problemów?