Michał Wiśniewski swego czasu był najgorętszym nazwiskiem polskiego show biznesu. Piosenek Ich Troje słuchała niemal cała Polska, na koncerty przychodziły tłumy, a reality show "Jestem, jaki jestem" biło rekordy oglądalności. Wiśnia zarobił prawdziwą fortunę, którą niestety bardzo szybko roztrwonił. Jak oszacował w jednym z wywiadów, "przehulał" ok. 35 milionów złotych. Jakim cudem?
Na inwestycjach w samolot, w dom, w mieszkania, w klub, w apartament w Tajlandii, w którym byłem może ze dwa razy. Problemem nie było kupić to wszystko, ale potem utrzymać - wyznał w rozmowie z "Vivą".
Obecnie Wiśniewski "odkuwa się" po tym, jak kilka lat temu ogłosił bankructwo. Oczywiście obecnie już nieco zapomniany gwiazdor za koncerty inkasuje zaledwie promil tego, co niegdyś. Teraz natomiast, z wiadomych względów, przez dłuższy czas w ogóle nie będzie występował przed publicznością. Opowiedział o tym w rozmowie z "Plejadą".
Oczywiście, że tęsknię za koncertami. Cały czas pracujemy nad płytą, jesteśmy w samym środku prac. Chcielibyśmy, żeby wszystko wróciło do normalności, ale to, że nie zagramy teraz koncertów przez całe lato, to będzie dobre dla ogółu. Oczywiście jest mi strasznie przykro, że wiele osób choruje. Tak jak wszyscy dostosowujemy się do izolacji, odpowiedzialnie noszę też maseczkę zgodnie z zaleceniami.
W rozmowie dodał też, że nie będzie opowiadał o tym, że starci miliony (?) na odwołanych koncertach, podczas gdy są ludzie, którzy nie mają, co włożyć do garnka.
Zdrowia się nie przelicza na pieniądze. Jest jednak tak, że jest strefa wpływów i strefa zainteresowań. Ale jak nie mamy na to wpływu, to nie będziemy się przejmować. Generalnie chyba stąd się bierze mój spokój. Nie będę się nad sobą rozczulać, bo są ludzie, którzy nie mają co do garnka włożyć. Wydaje mi się, że byłoby to totalnie bezczelne, gdybym opowiadał teraz o milionach, które straciłem na koncertach.
Całe szczęście, że o tym nie opowiada. Przecież "byłoby to totalnie bezczelne".