Od 2019 roku Michał Wiśniewski związany jest z Polą, którą poślubił rok później. Wesele wraz z odnowieniem przysięgi małżeńskiej odbyło się zaś w 2022 roku. Czerwonowłosy wokalista i jego piąta żona zdążyli doczekać się dwóch synów: niespełna czteroletniego Falco Amadeusa oraz prawie dwuletniego Noela Cloe.
Poza wspólnymi latoroślami Wiśniewscy mają także potomstwo z poprzednich związków - po czworo każde z nich. Nie ma zatem wątpliwości, że codzienność z taką gromadką wymaga doskonałej organizacji i sporego wysiłku.
Zobacz: Pola Wiśniewska tłumaczy, dlaczego NIE POKAZUJE starszych dzieci: "Słyszałam, że się ich WSTYDZĘ"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pola Wiśniewska o ciemnych stronach macierzyństwa
Pola Wiśniewska nie zamierza ukrywać, że rola mamy niekiedy bywa przytłaczająca. W środę na jej instagramowym profilu pojawił się szczery wpis, w którym żali się na macierzyństwo. Ukochana Michała wyznała, że ostatnio ich najmłodszy syn poszedł do żłobka, w związku z czym miała nadzieję na więcej czasu dla siebie. Niestety, jej grafik wciąż pęka w szwach.
Plan był prosty: w ciągu dnia praca, a wieczorem nadrobienie nauki. Może jeszcze wyjście na spacer albo dokończenie obrazu, który zaczęłam malować prawie rok temu. Tyle rzeczy, tyle dobrych chęci. A potem? Potem przyszło życie. Od wczoraj nie jestem w stanie nic zrobić, bo obiad, bo dzieci potrzebujące uwagi (w tym żłobek Noela w środku dnia, który rozwala wszystko), coś do sprzątnięcia. I nim się obejrzałam, jeden dzień minął, teraz leci drugi, a z planów nic nie zostało - narzeka na brak przestrzeni na swoje sprawy.
Dalej mama szóstki dzieci wskazuje, że matki bardzo często odkładają swoje plany i ambicje na później, w efekcie "znikając z własnego życia".
I tak to się właśnie zaczyna. Odkłada się swoje ambicje, bo teraz ważniejsze są inne sprawy - praca, dzieci, dom. To tylko na chwilę, tylko na moment, ale ten moment zamienia się w tygodnie, miesiące, lata. I powoli znika się z własnego życia - czytamy.
Cicha rezygnacja nie rzuca się w oczy, nie wchodzi z impetem. Wkrada się powoli, jak szum wentylatora w tle, na który przestaje się zwracać uwagę. Jest wyborem, który wydaje się logiczny: "nie teraz", "może później", ale to "później" nie nadchodzi, bo zawsze jest coś ważniejszego. Aż w końcu przychodzi chwila zatrzymania. Refleksja, że wszystko, co miało być "na chwilę", stało się codziennością. Pojawia się myśl: "A co z moimi marzeniami?". I przypomnienie, że kiedyś było tyle wiary, tyle odwagi, tyle planów na więcej. Że kiedyś chciało się próbować, bo wydawało się, że wszystko jest możliwe. A teraz? - kontynuuje.
Pola Wiśniewska z optymizmem o swoich planach i marzeniach
W dalszej części wpisu daje jednak sobie i swoim obserwatorkom nieco otuchy, przypominając, że nigdy nie jest za późno na własne marzenia.
Poczucie rezygnacji nie musi być końcem. Marzenia są cierpliwe. Zawsze czekają, aż znów znajdzie się na nie miejsce. Kto wie, może dziś jest ten dzień? Oczywiście nie da się złapać wszystkiego, ale można złapać choć kawałek. To nie egoizm - to przypomnienie sobie, że jesteś równie ważna, co to wszystko, co próbujesz utrzymać w ryzach. Życie nie poczeka, aż będziesz gotowa. Życie dzieje się teraz - kwituje.
Pola Wiśniewska reaguje na dyskusję pod swoim wpisem. Stanowcze słowa
Na post Poli zareagował jej mąż.
Jeszcze momencik, jeszcze chwileczka, a zacznie akompaniować tacie i wujowi Jackowi w "Niecierpliwych Myśliwych"... - wsparł matkę swoich najmłodszych dzieci Wiśniewski.
Pojawiło się też sporo skrajnych komentarzy od internautów. Podczas gdy jedni dziękowali 37-latce za jej wpis, inni wskazywali, że poświęcenie to nieodłączny element bycia matką. Ten drugi rodzaj uwag ewidentnie nie przekonał Poli. W czwartek na Instastories odniosła się do reakcji na jej wywód.
W komentarzach pod wczorajszym postem burza. To niebywałe, że syndrom "matki Polki" (gloryfikowanie poświęcenia) wciąż znajduje obrońców. Najgorsze, że to kobieta kobiecie stara się wmówić, że rezygnacja z odpoczynku, rozwoju czy spełniania marzeń to jedna słuszna droga, bo przecież na tym polega macierzyństwo. A nie ma w tym nic godnego podziwu ani chwały. To szkodliwy wzorzec, który niszczy kobiety, szkodzi dzieciom i relacjom - grzmi żona piosenkarza i następnie dzieli się swoimi prawdami na temat zdrowego macierzyństwa:
Dla jasności. Poświęcenie kosztem własnego zdrowia to nie heroizm, tylko zaniedbanie. Kobiety, które żyją w trybie ciągłego poświęcenia, narażają się na chroniczny stres, wypalenie emocjonalne i depresję. Zaniedbanie siebie odbija się na ich zdrowi psychicznym i fizycznym. Dzieci wychowywane przez matki, które uczą, że miłość oznacza cierpienie, dorastają z wypaczonym obrazem relacji i ciężkim bagażem emocjonalnym, co prowadzi do problemów w ich dorosłych relacjach. Poświęcenie nie buduje szczęścia ani bliskości - ono je niszczy. Presja na kobiety, które nie chcą lub nie mogą poświęcać się w tym samym stopniu, wzmacnia toksyczne oczekiwania społeczne - wskazuje.
Zgadzacie się z nią?