W sobotę TVN wyemitowało kolejny półfinałowy odcinek "Mam Talent". Podczas odcinka doszło do osobliwego spięcia pomiędzy Agnieszką Chylińską a jednym z uczestników. Tomasz Baran zaprezentował na scenie sztuczki z użyciem piłki do koszykówki. Podczas występu za pomocą mikrofonu kontaktował się z publicznością, jednak w pewnym momencie urządzenie zostało wyłączone.
Okazało się, że w trakcie swojego pokazu Baran zwrócił się do Agnieszki Chylińskiej. Gdy później pozostali jurorzy próbowali dowiedzieć się, co takiego uczestnik powiedział ich koleżance, ten poradził im jedynie "zatrudnić tłumacza". W tym momencie Chylińskiej wyraźnie puściły nerwy.
"Mi jest przykro, że dopuściliśmy cię do półfinału, bo zachowujesz się jak palant" - skomentowała.
Ostatecznie Tomaszowi nie udało się przejść do dalszego etapu programu. Dzień po półfinale postanowił jednak odnieść się do całego zdarzenia za pośrednictwem mediów społecznościowych (zachowujemy oryginalną pisownię).
"Przepraszam wszystkich, których zawiodłem na wczorajszym występie. Co tu się dzieje, przerosło moje oczekiwania. (...) Sprawa z mikrofonem... Ja do końca myślałem, że jednak mnie słychać. Czułem, że coś nie gra, bo nie słyszałem swojego głosu na scenie, ale jak mi powiedzieli w wywiadzie to byłem w szoku. Wiedziałem, że cały misterny plan poszedł w p...."- napisał w oświadczeniu.
"Wiecie, w takim momencie ciężko być miłym do końca. Tak prawdopodobnie mnie uciszyli i po prostu "wyłączyli", te żarty wcale nie były obraźliwe.(...) Pytałem reżysera czy "mogę" w ten sposób na próbie, powiedział, że tak. Jednak zdałem sobie sprawę, że* jestem niewygodny i to nie stand up,* tylko show TVN, gdzie wszystko jest ustawiane od A do Z. Podjąłem niewłaściwy temat żartów, ale nikt mi nie wmówi, że były obraźliwe. - tłumaczy uczestnik.
Tomasz Baran wspomniał również swoje spięcie z Agnieszką Chylińską.
"Co do Agnieszki. To nawet nie mam do niej pretensji. Na początku byłem w szoku, czemu mówi do mnie palant. Ale zrozumiałem, że to nie były tylko jej słowa i ktoś jej powiedział do słuchawki. (...)
Dużo więcej zastrzeżeń uczestnik miał jednak do producentów programu.
"Po programie zaprosili mnie do "pokoju zwierzeń" i *zrobili mi taki raban, że poczułem się jak pionek w tej całej grze. Jeden z elementów, które można zdeptać. Nie będę pisać w szczegółach, ale w skrócie "ukradli" mi moją kartę SD z kamery, ponieważ chciałem mieć dowód, że mnie jadą jak po psie. No ale 3 ochroniarzy tam było, zawinęli mi kamerę, wyje..li *mnie stamtąd i pogrozili, że *mogę mieć problemy przez to że nagrywałem. *A ja chciałem tylko móc się bronić przed nimi w razie czego i mieć dowód. A teraz mogą wykorzystać te nagrywki przeciwko mnie.(...)
Biorę to na klatę, występ mógł być inny i żarty inne. No, ale stało się. Teraz czekam na rozwój wydarzeń. (...) Jestem w szoku, jak ludzie dają się manipulować telewizji. (...) Mam nadzieję, że cały zgiełk ucichnie, bo* hejt, który się wylał zszokował mnie.* Tak po ludzku dodam, że Agnieszka Chylińska ujęła mnie swoją emocjonalnością(...) Nie spodziewałem się takiej reakcji. Myślę, że wierzyła we mnie przed, ale ja nie miałem o tym pojęcia, a oni pomyśleli, że chcę ją oczernić czy coś. A ja chciałem mieć tylko dowód, by w razie czego mieć szansę przeciwko całej korporacji"
Zobaczcie całe oświadczenie Tomasza Barana.
(( repositoryphoto https://d.wpimg.pl/90507613--1279136862/agnieszka-chylinska.jpg #source=East News# #size=2000x1333# )