Tajemnicza sprawa zaginięcia Iwony Wieczorek elektryzuje media już od ponad 12 lat. Dziewczynę po raz ostatni widziano w Sopocie w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku, gdy wracała do domu po jednej z imprez. Po tym, jak kamery zarejestrowały ją o 4:12 nad ranem, zaginęła bez śladu, a służby od lat usiłują rozwikłać zagadkę jej nagłego zniknięcia.
Zobacz: Zaginięcie Iwony Wieczorek. Wdowa po Januszu Szostaku zabiera głos: "KRYMINALNI ZNAJĄ JUŻ SPRAWCĘ"
Sprawa Iwony Wieczorek. Policja wpadła na nowy trop
Choć od dawna mówi się o tym, że śledczy są coraz bliżej rozwikłania zagadki zaginięcia Iwony Wieczorek, to dotąd sprawa jedynie bardziej się komplikuje. W październiku media informowały, że ksiądz, który pomagał dziewczynom poszkodowanym przez "Krystka", odebrał sobie życie. Nastolatki miały być świadkami kłótni zaginionej ze znanym sopockim biznesmenem.
Przypomnijmy: Sprawa Iwony Wieczorek. Ksiądz, który mógł znać szczegóły zaginięcia 19-latki, popełnił samobójstwo
Teraz serwis i.pl donosi z kolei, że zainteresowano się niejakim Danielem S., pseudonim "Szrama", który był niegdyś poszukiwany w sprawie zabójstwa gangstera "Zachara". Jaki ma to związek ze sprawą Iwony Wieczorek? Otóż informator Janusza Szostaka, czyli autora dwóch książek na temat jej zaginięcia, twierdzi, że w noc zniknięcia dziewczyny widział w okolicach molo czarne BMW i dwóch mężczyzn.
Jednym z nich miał być właśnie Daniel S., który rzekomo mógł mieć wiedzę o tym, co się wydarzyło tej tragicznej nocy. Co więcej, według publikacji wspomnianego medium, "Szrama" miał być podobno ochroniarzem Janusza Szostaka, co jedynie komplikuje sprawę.
Daniel S. i wdowa po Januszu Szostaku komentują rewelacje jednego z portali
Daniel S. już zdążył się odnieść do sprawy w rozmowie z "Faktem" i nie potwierdza tych informacji. Twierdzi, że w noc zniknięcia Iwony nie mógł być w Brzeźnie, bo wówczas ukrywał się w Niemczech.
To wszystko stek bzdur. Informacje wyssane z palca. Zacznijmy od tego, że nigdy nie byłem na celowniku policji w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek. A bynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. Nigdy nie byłem w tej sprawie przesłuchiwany i nie dostałem żadnego wezwania na przesłuchanie. (...) To powielanie nieprawdy i stawianie mnie w niekomfortowej sytuacji na zasadzie: nie było go tam, ale jednak o tym napiszemy - zapewnia w tabloidzie.
Co więcej, choć "Szrama" znał Janusza Szostaka, to zaprzeczył, jakoby go ochraniał.
To bzdura, że pełniłem rolę jego ochroniarza. Spotykaliśmy się wtedy, owszem, ale wyłącznie towarzysko. Spotykaliśmy się, kiedy Janusz przyjeżdżał z żoną do Gdańska, piliśmy kawę, czasami poszliśmy na obiad. To wszystko - podsumowuje.
Głos w sprawie zabrała również wdowa po dziennikarzu, która twierdzi, że wspomniane ustalenia są "wyssane z palca".
To są informacje wyssane z palca, tym bardziej dotkliwe, że dotyczą zmarłego człowieka, który nie może się już obronić. Ja, jako wdowa po Januszu, również nie zostałam poproszona o odniesienie się do tych pomówień, bo są to czyste pomówienia - mówi w wypowiedzi dla "Faktu".
Trudno zatem orzec, co dalej ze sprawą Iwony Wieczorek, a do przełomu chyba wciąż daleko. Pozostaje więc mieć nadzieję, że kiedyś uda się rozwikłać tajemnicę jej zniknięcia...