W zeszłym tygodniu media obiegła sensacyjna informacja o zatrzymaniu Beaty K. za jazdę pod wpływem alkoholu. Według świadków należące do wokalistki bmw poruszało się po Warszawie dwoma pasami, okazjonalnie uderzając o krawężniki czy wjeżdżając na chodnik. Pojazd Beaty K. został zablokowany przez zaniepokojonych kierowców, gdy zaś na miejsce dotarła policja, okazało się, iż wokalistka miała 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu.
Następnego dnia po zajściu Beata K. stawiła się na jednej z warszawskich komend. "Gwiazda estrady" usłyszała zarzuty, odmówiła jednak składania wyjaśnień i błyskawicznie ewakuowała się z budynku.
Sprawa zatrzymania Beaty K. wciąż jest szeroko komentowana przez media. Fakt przeprowadził ostatnio rozmowę z podkom. Robertem Koniuszym, rzecznikiem policji na warszawskim Mokotowie. W wywiadzie padło pytanie, dlaczego prowadząca pod wpływem alkoholu wokalistka nie została przewieziona na izbę wytrzeźwień. Koniuszy zapewnił, że Beata K. nie mogła liczyć na żadne przywileje ze względu na swą rozpoznawalność. W oczach funkcjonariuszy była bowiem po prostu "kobietą, która w stanie nietrzeźwości prowadziła auto".
Pani Beata nie różni się od zwykłego Kowalskiego sprzedającego pączki na rogu - zapewnił Fakt podkom. Koniuszy.
Koniuszy wyjaśnił, że zgodnie z obowiązującymi procedurami, wokalistka zwyczajnie nie kwalifikowała się do przewiezienia na izbę wytrzeźwień - miała przy sobie dokumenty i nie istniało ryzyko, że będzie próbowała zbiec przed złożeniem wyjaśnień.
Do izby przewozi się osobę, którą zabiera się z parku, która pozostawiona stwarza zagrożenie dla swojego życia i zdrowia, bądź zdrowia innych. W tym przypadku mieliśmy do czynienia z kierowcą znanym, posiadającym adres zamieszkania, z dowodem osobistym. Nie było żadnych przesłanek, które by wskazywały, że nie przyjdzie złożyć wyjaśnień, ucieknie czy zatrze ślady - wyjaśnił Koniuszy.
Podkomisarz poinformował, że po całym zajściu wokalistkę zatrzymano na komendzie do czasu wykonania wszelkich niezbędnych w tego typu sytuacjach czynności - już na miejscu ponownie zbadano ją np. alkomatem, co jest standardem w podobnych przypadkach. Koniuszy zapewnił również, że Beata K. z pewnością nie uniknie odpowiedzialności karnej. Wokalistce grozi kara grzywny, a nawet więzienia. Dotkliwe będą również dla niej konsekwencje społeczne.
(...) To przestępstwo zagrożone jest karą do dwóch lat więzienia. Już zabrano jej prawo jazdy i odpowie przed sądem (...). Spotkała ją ogromna społeczna krytyka, dla takiej osoby to już kara (...). Podejrzewam, że przez wiele lat pani Beata nie usiądzie za kierownicą - poinformował.
Zobacz również: Piotr Gąsowski BRONI Beaty K. przed krytyką: "Jej zdjęcia publikowane są NA RÓWNI ZE ZŁYMI LUDŹMI! Chcemy wsadzić ją do więzienia na dwa lata?!"