Serwis TMZ poinformował, że Justin Timberlake został zatrzymany za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu. Artysta został przewieziony na komisariat w Sag Harbor, co w rozmowie z tabloidem potwierdził przedstawiciel tamtejszego Departamentu Policji. Do zatrzymania gwiazdy miało dojść tuż po tym, jak Timberlake minął znak stopu i zjechał z pasa ruchu, na którym się znajdował.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Funkcjonariusz nie miał pojęcia, kim jest Justin Timberlake
Do sieci trafiły właśnie szczegóły zatrzymania artysty. Źródło Page Six ujawniło, że funkcjonariusz aresztujący Justina nie miał pojęcia, kim w ogóle jest.
Policjant był tak młody, że nawet nie wiedział, kim jest Timberlake. Nie rozpoznał ani jego, ani imienia i nazwiska piosenkarza - czytamy.
Informatorzy dodają również, że piosenkarz starał się powoływać na swoją trasę koncertową, wspominając, że "to zdarzenie ją zrujnuje". Tłumaczenie nie przekonało jednak policjanta, który nie miał pojęcia, kim Timberlake jest i o jakiej trasie wspomina.
Jaką trasę - miał dopytywać zdezorientowany funkcjonariusz.
Światową - cytuje odpowiedź piosenkarza źródło.
Jak podaje serwis Daily Mail, we wtorek rano piosenkarz został wypuszczony z komisariatu. To oczywiście nie koniec problemów gwiazdora, bo, jak czytamy, będzie czekać go jeszcze rozprawa. Słowa Timberlake'a o zrujnowanej trasie koncertowej mogą okazać się jednak prorocze dla polskich fanów. Termin rozprawy, wierząc medialnym doniesieniom, został bowiem wyznaczony na... 26 lipca.
Myślicie, że jego występ w Polsce stoi pod znakiem zapytania?
ZOBACZ: Fani Justina Timberlake'a SĄ WŚCIEKLI, bo nie mogą kupić biletów na jego koncerty w Polsce: "DRAMAT"