Chcemy tego, czy nie, Marta Linkiewicz jest naszym polskim odpowiednikiem Kim Kardashian. Obie panie zawdzięczają kariery głośnym skandalom seksualnym z czarnoskórymi mężczyznami w rolach głównych (w przypadku Amerykanki był to jeden Ray J, Linki poszła za to na całość z całym autokarem Rae Sremmurd). Obie zaliczyły spektakularne metamorfozy po dorobieniu się pierwszych porządnych pieniędzy, a także obie mogą się pochwalić ogromną liczbą użytkowników obserwujących z zapartym tchem ich media społecznościowe, co wyłącznie napędza im koniunkturę. Można się nawet pokusić o stwierdzenie, że "nasza Kim" jest lepsza, bo przynajmniej potrafi wykazać się poczuciem humoru, czego o Kardashiance, która u boku kompletnie oderwanego od rzeczywistości męża staje się coraz bardziej markotnieje, raczej powiedzieć nie można.
Zobacz: Fame MMA 5: Marta Linkiewicz zawalczy na następnej gali! "Więcej NIE DAM D..Y w oktagonie, obiecuję"
Czymże jednak byłaby naczelna internetowa skandalistka bez swej wiernej kompanki? Rolę tę u boku Marty Linkiewicz pełni Zuzanna Alicja, która również odwiedziła słynny autokar i jak na wierną przyjaciółkę przystało, wspiera Linki w jej zaciętej walce z nadprogramowymi kilogramami. W ostatni poniedziałek młode panie podzieliły się z fanami relacją z wizyty na siłowni. Wylewanie siódmych potów musiało być, rzecz jasna, opatrzone odpowiednim humorystycznym komentarzem.
"Now I'm waiting for my prostitute friend and we are going to do some sexy-ho cardio" - zapowiedziała wyraźnie rozbawiona Marta. Jej wywód można przetłumaczyć w następujący sposób:"Teraz czekam na moją przyjaciółkę-prostytutkę i razem zrobimy trochę cardio seksownych dz..wek". Szczerość naprawdę doceniamy, żadna praca w końcu nie hańbi.
Marta i Zuzanna przystąpiły następnie do relacjonowania swej przygody ze sztangą i hantlami. Zalana potem Linkiewicz zaprezentowała swoje świeżo wyrobione ABS-y, jak również zaapelowała do swoich fanów, aby pamiętali o odpowiednim nawodnieniu.
Zapytacie się pewnie zaraz, czemu o niej piszemy. Na Instastories Marty pojawił się fragment wykładu, na którym twórca prezentacji przedstawia ją jako przykład skrajnego upadku kultury medialnej. Innymi słowy fenomen Linkiewicz przesiąknął już do środowiska akademickiego. Co z nas byłby więc za portal plotkarski, gdybyśmy ignorowali poczynania tak wpływowej postaci, którą obserwuje ponad milion młodych ludzi w Polsce?