Sprawa "polskiej Madeleine McCann" zyskała ogromny rozgłos na całym świecie. Kilka tygodni temu media zaczęły informować o niejakiej Julii Faustynie, która za pośrednictwem Instagrama ogłosiła, że prawdopodobnie jest dziewczyną, którą w 2007 uznano za zaginioną. Mówiła o trudnym dzieciństwie i wskazywała na podobne znaki szczególne w wyglądzie. Wkrótce rodzina młodej kobiety poinformowała, że ta mierzy się z problemami natury psychicznej. Wyszło także na jaw, że Julia wcześniej podawała się za inną zaginioną.
Choć w ostatnich dniach wiarygodność podającej się za Madeleine McCann kobiety mocno się zmniejszyła, wciąż nie brakuje osób, które wierzą jej zapewnieniom. Specjalnie dla Julii ze Stanów Zjednoczonych przyleciała detektyw i jasnowidzka, Fia Johansson. Znana również jako "Perskie Medium" kobieta postanowiła wesprzeć Polkę i podczas pobytu nad Wisłą kontaktowała się ze służbami. Próbowała także przekonać rodziców 21-latki do poddania się badaniom DNA.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Polska Madeleine McCann" wyleciała do Stanów Zjednoczonych. W ojczyźnie nie czuła się bezpiecznie
Okazuje się, że zarówno Johansson, jak i Julii Faustyny nie ma już w kraju. Kobiety poinformowały w mediach społecznościowych, że poleciały razem do Stanów Zjednoczonych. Amerykańska jasnowidzka tłumaczyła, że zabrała Polkę za granicę, aby zapewnić jej bezpieczeństwo, którego brakowało jej w ojczyźnie. Fia Johansson relacjonowała, że Julia była "przerażona" po otrzymaniu gróźb i obrzydliwych wiadomości seksualnych od internetowych hejterów. Przykładem miał być tekst o "30 tysiącach euro w zamian za głowę Julii", który dotarł do młodej kobiety.
Moim priorytetem numer jeden zawsze było bezpieczeństwo Julii. Hejterzy ją atakują, odkąd się ujawniła. Sytuacja w Polsce jest taka, że Julia nie ma nikogo. Jej rodzina nie chce z nią rozmawiać. Julia nigdy nie powiedziała: "Jestem Madeleine McCann". Ma wiele pytań na temat swojej przeszłości i prosiła o pomoc. Jesteśmy otwarci na wszystkie możliwości - tłumaczyła Fia Johansson w rozmowie z "The Sun".
Jasnowidzka Fia Johansson wierzy w zapewnienia Julii podającej się za Madeleine McCann
Amerykańska jasnowidzka opowiedziała tabloidowi, jak wyglądała jej wizyta w Polsce i co udało się ustalić.
Po spędzeniu czasu z Julią i zbadaniu tej sprawy nie sądzę, by kłamała lub zmyślała dla popularności, wszystko, co mówi, wydaje się być prawdziwe. Mówiła m.in., że była maltretowana jako dziecko i znaleźliśmy w sądzie dowody na to, że rzeczywiście tak było w latach 2011-2012. Poprosiliśmy jej rodzinę o test DNA, ale jej matka zablokowała ją i nie chciała nawet odbierać naszych telefonów. Nie możemy uzyskać nakazu sądowego, aby ich do tego zmusić, ponieważ w Polsce jest to prawnie niemożliwe. Poszliśmy na policję, aby zgłosić jej obawy, że Julia może być Madeleine McCann. Powiedzieli nam, że nie prowadzą żadnych dochodzeń w sprawie zaginionych osób poza granicami kraju - tłumaczyła Fia Johansson.
Julia przyznała, że po wylądowaniu w USA poczuła się jak "celebrytka"...