Sprawa zaginięcia Madeleine McCann od lat powraca na łamy mediów. Spory udział ma w tym Julia Wandelt, nazywana przez rodzimą prasę "polską Madeleine". Dziewczyna konsekwentnie twierdzi, że może chodzić o nią, a ustaleniem jej tożsamości zainteresowała się nawet niejaka Fia Johnson, detektyw i "perskie medium". Wyniki DNA nie potwierdziły jednak wersji Julii, która, jak wykazały badania, ma polskie pochodzenie, z domieszką litewskiego oraz rosyjskiego.
"Polska Madeleine McCann" uruchomiła zbiórkę. Chce się poddać badaniu wariografem
Wydawało się więc, że sprawę można uznać za zamkniętą, a teoria wysnuta przez Julię po prostu się nie sprawdziła. Sama Wandelt jednak nie odpuszcza i nadal wierzy w to, że to ona jest zaginioną przed laty Madeleine. Uruchomiła nawet zbiórkę pieniędzy w serwisie zrzutka.pl, a zgromadzone środki chciałaby przeznaczyć na badanie wariografem.
Zobacz też: Przełom w sprawie Madeleine McCann. Są NOWE DOWODY, które mogą obciążyć głównego podejrzanego
Na ten moment zebrała 1550 złotych, czyli 44 procent z zakładanej kwoty wynoszącej 3,5 tysiąca złotych. Zainteresowana zabrała też głos w opisie zbiórki, potwierdzając, że nadal chce walczyć o prawdę.
Mam na imię Julia i uważam, że jestem Madeleine McCann, Brytyjką zaginioną w 2007 roku - zaczęła. W 2022 roku zaczęłam swoją drogę po prawdę i sprawiedliwość. Byłam pewna, że otrzymam pomoc policji. Niestety tak się nie stało. Moi rodzice nigdy nie chcieli zgodzić się na badania DNA. Nadal nie chcą przeprowadzić testów. Nie było żadnego testu DNA z rodzicami zaginionej Madeleine McCann. Kate i Gerry McCann nigdy się ze mną nie skontaktowali, ani nie zgodzili się na badanie genetyczne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Polska Madeleine" uważa, że ludzie nie poświęcają jej sprawie należytej uwagi. Twierdzi też, że była zastraszana.
Moja sprawa była od początku ignorowana, a nawet i tuszowana. Dziennikarze wykreowali mnie w mediach tak, by ludzie myśleli, że jestem niezrównoważoną, chorą psychicznie osobą z urojeniami. Przedstawili mnie jako wariatkę, którą nie jestem - zapewnia. 4 maja tego roku byłam w Londynie na komisariacie policji, gdzie zostały pobrane moje próbki DNA. 18 czerwca zadzwonił do mnie śledczy pracujący nad sprawą zaginięcia Madeleine. Próbował mnie zastraszyć. Mam dowód na to, że tak było. Załączam go tutaj. Pierwsze 10 minut nagrania to połączenie telefoniczne z tym policjantem. Po co miałby mnie próbować straszyć, jeśli nie jestem Madeleine? W jakim celu pobrano moje DNA, skoro, jak ujął to ten angielski policjant, nie było ono badane i angielska policja nie ma zamiaru badać mojego DNA ani porównywać go z rodziną zaginionej Brytyjki?
Aby udowodnić, że mówi prawdę, Julia chce się poddać właśnie badaniu wariografem. Jak twierdzi, zbiórkę założyła, gdyż wykonanie takiego testu przekracza jej możliwości finansowe.
Od jesieni 2023 roku przypomniałam sobie dużo rzeczy i chciałabym udowodnić, że mówię prawdę. Nie stać mnie na samodzielne opłacenie badania wariografem, dlatego proszę o pomoc.