Michał Przybyłowicz, znany jako "polski Żywy Ken" od kilku lat inwestuje w swój "image". Biorąc przykład z pochodzącego z Brazylii Rodrigo Alvesa, mężczyznę, który zamienił się w chodzącą lalkę, Michał poddaje się operacjom, które mają go przybliżyć do ideału piękna rodem ze sklepowej półki z lalkami.
"Żywy Ken", który swego czasu zdradził, że powiększanie ust traktuje jak wyjście do sklepu po bułki, ostatnio pozwolił chirurgom mocniej zaingerować w coraz bliższe doskonałości ciało. Niezadowolony z rozmiarów swej klatki piersiowej Ken postanowił powiększyć ją operacyjnie.
W rozmowie z Pudelkiem Przybyłowicz zdradził, że poddał się zabiegowi wszczepienia implantów klatki piersiowej.
Zdecydowałem się na implanty, gdyż nie miałem kompletnie rozbudowanej klatki piersiowej. Właściwie nie było tam nic. Niewykluczone, że w przyszłości zdecyduję się na jeszcze większy implant. Wszystko zależy od tego, jak te się przyjmą i ułożą - mówił nam "Żywy Ken".
W poście na Instagramie Michał podzielił się swoimi przemyśleniami związanymi z zabiegiem, który - jak można wnioskować z komentarza "Kena" - nie został zbyt ciepło przyjęty przez publikę:
Myślałem, że żyjemy w XXI wieku i świat, technologie jak i medycyna idą do przodu, ale jak widać, w Polsce ludzie zatrzymali się w epoce kamienia łupanego - pisze Przybyłowicz. - Czasami czuje się, jakby Polska była maleńką wysepką oddaloną od innych państw o minimum 10 000 tysięcy kilometrów i żyli na niej ludzie totalnie niczego nieświadomi - zauważa Michał.
Za granicą nikogo nie dziwi informacja, że ktoś wykonał sobie korektę nosa, wstawił implanty czy też cokolwiek innego. Ale skoro u nas nadal medycyna estetyczna czy zmiana koloru włosów budzi wielkie emocje, to co tu mówić o zabiegach chirurgii plastycznej... - czytamy na profilu "Żywego Kena".
Michał zapowiada, że to nie ostatni operacja w jego życiu:
Ponieważ chcę się wyrobić ze wszystkimi operacjami do 30-stki, a mój zegar biologiczny tyka i jest mi do niej bliżej niż dalej, już dzisiaj mogę powiedzieć, że nie jest to pierwsza i ostatnia operacja w moim życiu, i będzie ich jeszcze przynajmniej kilka - ogłasza "Ken".
Najwyraźniej Michał doszedł już do siebie po inwazyjnym zabiegu, bo dziś pojawił się na otwarciu salonu. Wróżbita miał na sobie grafitowy kombinezon, który lekko rozsunął podczas pozowania na ściance.
Fajnie wygląda?