Operacje plastyczne, czy też mniejsze ingerencje w urodę, są dość powszechne w show-biznesie. Większość celebrytów ma za sobą jakąś przygodę z medycyną estetyczą. Sztuką jest zrobić poddawać się zabiegom w ten sposób, aby później wyglądać dobrze, ale nie karykaturalnie. Nie brakuje jednak osób, które nie potrafią powiedzieć sobie "dość".
Dla wielu amatorek i amatorów medycyny estetycznej niedoścignionymi ideałami są Barbie i Ken. Co jakiś czas, ktoś ogłasza się na Instagramie "żywą Barbie" lub "prawdziwym Kenem". Polacy w tej kategorii również mają swoich przedstawicieli.
Michał Przybyłowicz to właśnie Polski "Żywy Ken". Od kilku lat konsekwentnie upodabnia się do Kena... Celebrycie nie można jednak odmówić zapału. Regularnie poddaje się kolejnym zabiegom.
Polski "Żywy Ken" nie przestaje operować twarzy. Co tym razem poprawił?
Metamorfozy polskiego "Żywego Kena" na Instagramie podgląda ponad 180 tys. osób. Ostatnio zawodnik MMA (!) odsłonił kulisy kolejnych zabiegów. Nie szczędził szczegółów. Na krwawej relacji zdradził, że poddał się korekcji nosa, powiększeniu ust i liftingowi brwi.
Na efekty trzeba jeszcze poczekać. Na razie Przybyłowicz zaprezentował twarz w plastrach i bandażach. Nie obyło się też bez "upiększającego" filtru.
Polski "Żywy Ken" modyfikuje nie tylko swoją twarz. Kilka lat temu wszczepił sobie implanty klatki piersiowej. Zmiany w jego wyglądzie są tak drastyczne, że podczas jeden z zagranicznych podróży prawie nie przeszedł przez kontrolę paszportową.
Przybyłowicz nie jest ani aktorem, ani muzykiem. Nie zajmuje się też pełnoetatowo modelingiem. Skąd więc bierze pieniądze na kolejne kosztowne operacje? Jak sam kiedyś przyznał, zarabia między innymi wróżąc z kart tarota.
Przedsiębiorczy?