Osobliwa moda na bycie "żywą lalką" od jakiegoś czasu panuje także w Polsce. Uległ jej Michał Przybyłowicz, lepiej znany jako polski "Żywy Ken", którego największą pasją i życiowym priorytetem jest eksperymentowanie ze swoim wyglądem przy pomocy skalpela. Wróżbita poświęca całą pensję, żeby jeszcze bardziej zbliżyć się do swojego "ideału" piękna, a negatywne komentarze padające pod adresem jego aparycji, 29-latek stara się puszczać mimo uszu.
Michał nie ogranicza się już tylko do ostrzykiwania policzków, brody i ust, co traktuje zresztą jak "wyjście po bułki do sklepu". Zdeklarowany entuzjasta ingerowania w urodę poszedł o krok dalej i dwa lata temu wszczepił sobie... implanty klatki piersiowej. Koszt takiego zabiegu to "skromne" 20 tysięcy złotych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polski "Żywy Ken" nie ukrywa, że odkąd zatracił się w walce o - w jego mniemaniu - idealny wygląd, jego życie stanęło do góry nogami. Konsekwencje swojej decyzji o "przemeblowaniu" twarzy Michał odczuwa właściwie każdego dnia, celebryta nie żałuje jednak ani grosza wydanego na kosztowne poprawki.
We wtorek 29-latek podzielił się z obserwującymi historią, która przydarzyła się mu ostatnio przed wejściem na pokład samolotu. Zdjęcie widniejące w paszporcie "Kena" tak bardzo różniło się od niego jego obecnych rysów twarzy, że o mały włos nie udałoby mu się przejść odprawy.
W ogóle przydarzyła mi się jeszcze jedna śmieszna sytuacja już na lotnisku - zaczął Przybyłowicz. Jak to ze mną nie może być normalnie. Miałem problem, żeby przejść przez kontrolę paszportową. Najpierw na tej automatycznej nie mogłem przejść ze względu na soczewki, więc musiałem iść na odprawę ręczną, no a tam już był jakiś problem, ponieważ chyba nie przypominałem samego siebie ze zdjęcia z paszportu. Raczej na pewno nie, ponieważ paszport robiłem siedem lat temu i wtedy wyglądałem zupełnie inaczej.
Aspirujący fighter MMA nie dziwi się, że obsługa lotniska była w tej sytuacji podejrzliwa. Dodał też, że najwyższa pora w końcu wymienić dokumenty.
Miałem czarne włosy, gęstą bujną czuprynę no i rysy twarzy też mi się zmieniły, nie oszukujmy się - stwierdził. No i nie miałem tatuażu. Ostatecznie przeszedłem przez tę odprawę, ale teraz wiem jedno, że wymienię cały paszport.
A Wy rozpoznalibyście polskiego "Żywego Kena" na starych zdjęciach?