Po kilku tygodniach morderczej wręcz walki o pieniądze i dobre imię zakończył się proces między Amber Heard i jej byłym mężem, Johnnym Deppem. Finałem publicznego prania brudów, które zamieniło się w pewnym momencie w tragikomiczne show relacjonowane na gorąco w mediach i komentowane przez fanów pary na całym świecie, był środowy wyrok sądu, który przychylił się do żądań Deppa.
Przysięgli orzekli, że Amber Heard naruszyła dobre imię byłego męża w felietonie dla "Washington Post" z 2018 roku i w związku z tym ma mu zapłacić 10 350 000 dolarów odszkodowania i zadośćuczynienia. Z kolei Depp ma zapłacić byłej żonie 2 miliony dolarów odszkodowania, ława przyznała bowiem rację Heard, że w swoim kontrpozwie udowodniła jeden z trzech elementów zniesławienia.
"Proces dekady" budził ogromne emocje wśród fanów gwiazdorów, na temat jego przebiegu i finału wypowiadały się też znane osoby. Karolina Korwin Piotrowska była zniesmaczona popularnością show i sposobem jego komentowania w sieci.
Mam wrażenie, że dwójka bardzo połamanych i zniszczonych od dziecka psychicznie ludzi, ze strasznymi traumami i nieprzepracowanymi problemami, z bagażem wszystkich możliwych nałogów, problemów emocjonalnych, idąc za głosem ekshibicjonizmu pomieszanego z narcyzmem, na oczach całego świata dokonuje auto da fe, a tłum zgromadzony przed ekranami komputerów pije piwko, je popcorn, klaszcze i śmieje się do rozpuku. A mnie chce się płakać nad nimi - pisała w felietonie dla "Wprost".
Piotrowska ubolewała też nad pomyjami, jakie wylewano na Heard, która stała się bohaterką memów, była wyśmiewana i mieszana z błotem również przez kobiety kibicujące Deppowi i nie wierzące w prawdziwość zeznań aktorki.
Widać, szczególnie po lekturze komentarzy pod postami o tym procesie, jak niewiele nauczyliśmy się po metoo, ile warte są medialne feminizmy, te błyskawice na profilowym, te marsze i selfie na nich robione obowiązkowo, to całe siostrzeństwo z modnych, ekologicznych koszulek za miliony, które miały zmieniać świat, ile przed nami pracy w kontekście mówienia o równouprawnieniu, przemocy i problemach psychicznych, o nałogach - pisała rozczarowana.
Po stronie Heard stanęła też Aleksandra Domańska. Aktorka i aktywistka zwróciła jednocześnie uwagę, że przemoc kobiet wobec mężczyzn również jest faktem i nie należy jej zaprzeczać.
Najgorsze jest to, że ludzie nie potrafią czytać ze zrozumieniem. Za każdym razem, jak podejmuję temat, słyszę, że facet przecież TEŻ MOŻE BYĆ OFIARĄ PRZEMOCY DOMOWEJ, a przecież NIKT NIE MÓWI, że nie. Palenie na stosie XXI wieku - pisała Domańska.
W sprawiedliwość wczorajszego wyroku raczej nie wierzy Maja Staśko, która w trakcie jego relacjonowania alarmowała, że zwinni specjaliści od wizerunku i świetnie opłacani prawnicy są w stanie przeforsować każdą wersję wydarzeń. Po ogłoszeniu werdyktu ławy przysięgłych, Staśko napisała na Twitterze z przekąsem:
Gratulacje, świetny zespół prawny i PR-owy.
Zaraz potem aktywistka dodała:
Johnny Depp został ofiarą zniesławienia. Amber Heard została ofiarą zniesławienia. To nie była, niestety, sprawa o przemoc - bo to byłaby sprawa karna, nie cywilna. Szkoda, bo temat przemocy wobec mężczyzn jest niezwykle istotny.
Z kolei Weronika Rosati, która w przeszłości często wypowiadała się na temat przemocy w związkach, swój komentarz ograniczyła do serduszka, jakie zostawiła pod postem przybitej wyrokiem Amber Heard.
Satysfakcji z wyroku nie kryła natomiast Małgorzata Domagalik. Dziennikarka zacytowała Deppa i z podziwem napisała o jego prawniczce, która stała się prawdziwą gwiazdą zakończonego właśnie procesu.
"Nigdy nie próbuj kłamstwem niszczyć czyjegoś życia... jeśli twoje może zostać zniszczone przez prawdę" by Johnny Depp... Co myślicie ? 🦋 ps. Fantastycznie, że przy okazji narodziła się nowa gwiazda - wzór dla wielu młodych kobiet na świecie. Inteligenta, mądra, niezależna, wykształcona. Camila Vasquez. Znana z tego, że jest wybitną prawniczką ,a nie z tego, że stać ją na torebkę od Hermesa. Chociaż na pewno ją na nią stać.
Pod postem Domagalik, który "zalajkowała" między innymi Alicja Bachleda Curuś, uaktywniła się Maja Sablewska. Fashionistka skomentowała wyrok sądu jednym zdaniem:
Bolesną prawdą jest odkryć kłamstwo.
A Wy jesteście usatysfakcjonowani wynikiem procesu?