Sebastian Fabijański narobił sporo szumu przed swoim występem na Fame MMA. Nie zabrakło odważnych deklaracji, rozgrywanych pod publiczkę spięć z przeciwnikiem ringu i dorabiania dziwnych narracji, jakoby cała ta szopka miała być tylko kolejną "artystyczną kreacją" czy innym "eksperymentem społecznym". Koniec końców Fabijański leżał na macie po całych 35 sekundach od rozpoczęcia walki.
Chwile po starciu Seba nie tylko obiecał fanom Fame MMA, że już raczej nie będzie ich niepokoić, bo to "nie jest jego świat", ale nawet dorzucił od serca, że rozważa zakończenie przygody z hip-hopem. Po kilkunastu godzinach od leżakowania na oktagonie aktor/malarz/raper nieco już chyba ochłonął i zamieścił na instagramowym profilu sprostowanie do piątkowego przemówienia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie tak to miało wyglądać wczoraj, ale to było bardzo ważne doświadczenie w moim życiu. Długofalowo myślę, że przyniesie pozytywne skutki. Jedyne czego żałuje, to słów po walce, bo były efektem jakiejś rezygnacji i oszołomienia. Nawet nie pamiętam tego wywiadu, szczerze mówiąc. Nie był to odpowiedni moment na jakieś deklaracje. W kwestii rapu… Płyta "Popiół" to najważniejszy projekt muzyczny w moim życiu i oczywiście ją wydam. A co będzie dalej, to zobaczymy.
Warto tutaj zaznaczyć, że to nie pierwszy raz w ostatnich kilku miesiącach, kiedy Fabijański nagle traci pamięć w momencie, który może potencjalnie zaważyć na jego wizerunku i dalszej karierze...
Sebastian Fabijański tłumaczy się z przegranej na Fame MMA
Później przyszła kolej na szukanie wymówki. Zamiast otwarcie przyznać, że był gorszy od swojego przeciwnika, Seba tłumaczy, że nie mógł się wystarczająco przygotować przez "zobowiązania zawodowe". Dodatkowo Wac Toja miał być za ciężki.
Wiem, co potrafię i czego się nauczyłem, ale niestety emocje plus duża różnica w wadze między mną a przeciwnikiem sprawiły, że nie byłem w stanie pokazać nic ciekawego i przegrałem. Niestety za mało zrobiłem sparingów w trakcie przygotowań, przez zobowiązania zawodowe, bo nie mogłem uszkodzić twarzy etc., co z kolei sprawiło, że nie przyzwyczaiłem głowy do uderzeń i po mocniejszym ciosie odcięło mi prąd.
Przypomnijmy: Fame MMA 17. Wielka PRZEGRANA Sebastiana Fabijańskiego, triumf Roberta Karasia, zmęczony Czarek Jóźwik...
Sebastian Fabijański - wrażenia po Fame MMA
Co ciekawe, pomimo wszystkich tych przeciwności losu, które przyczyniły się do ostatecznej porażki, wygląda na to, że Fabijański całe doświadczenie z Fame MMA będzie wspominać raczej pozytywnie. Nie wyklucza nawet ewentualnego powrotu do walk, choć jeszcze w piątek wieczór bełkotał do mikrofonu, że "to nie jest jego świat".
Ale… bardzo się cieszę, że to zrobiłem. Cieszę się, bo to wymagało bardzo dużej odwagi, żeby stanąć w oktagonie. Zahartowało mnie to na pewno. Jeśli wrócę, to mocniejszy.
Rozumiecie coś z tego wszystkiego?