W lipcu Agnieszka Włodarczyk po raz pierwszy została mamą. Od tamtej pory celebrytka z pasją oddaje się nowej roli, z którą przyszło się jej mierzyć, a jej życie od kilku miesięcy niemal całkowicie skupione jest na małym Milanie.
Zobacz: Agnieszka Włodarczyk snuje refleksje z okazji 41. urodzin: "Długo czekałam na ten spokój w sercu"
Nic więc dziwnego, że ostatnie tragiczne doniesienia ze Starogardu Gdańskiego nie spłynęły po niej jak po kaczce. Chodzi oczywiście o głośne zabójstwo dwumiesięcznej Mai. Według pojawiających się w mediach od dwóch dni informacji bezbronna dziewczynka została zakatowana na śmierć przez własnych rodziców...
Aga odnieść się do brutalnego pobicia niemowlęcia postanowiła za pośrednictwem obszernego wpisu opublikowanego na Instagramie.
Nie wiem nawet, jak zacząć... - rozpoczęła post pod zdjęciem przedstawiającym panoramę Dubaju, w którym aktualnie mieszka, by następnie powołać się na ubiegłoroczną sytuację z senatorem PiS-u w roli głównej.
Kiedy masz psa i słyszysz, że ktoś przywiązał swojego do auta, po czym dodał gazu patrząc, jak jego ciało rozrywa się na asfalcie masz ochotę zrobić temu śmieciowi najgorsze rzeczy. Za każdym razem, kiedy słyszysz o takim przypadku nie mieści ci się w głowie, że człowiek - istota rozumna teoretycznie - może chcieć tak skrzywdzić żywą istotę - pisze słynąca z zamiłowania do zwierząt aktorka.
A teraz, co powiesz na to, jak dbasz o swoje dziecko tak, jak umiesz najlepiej. Kiedy coś go boli, jest głodne, chce się przytulić, lecisz, żeby go ukoić, żeby mu pomóc, żeby tych oczu, które patrzą na Ciebie z ufnością nigdy nie zawieźć - kontynuuje, zmierzając do sedna. Ono jest zupełnie bezbronne, niewinne i ufa ci bezgranicznie. A co, jeśli są na tym podłym świecie "rodzice", którzy katują nowo narodzone własne dziecko i patrząc w płaczące z bólu oczy, łamią rączki? Znęcają się nad maleństwem, biją do tego stopnia, że w mękach umiera? - pyta retorycznie wyraźnie zbolała.
Jak byście nazwali takie zjawisko? Nie mam kur... na to słów! - grzmi, odnosząc się do sprawy zakatowanej Mai. Jak można być tak obrzydliwie złym śmieciem?! Takie potwory nie powinny się urodzić! Nie mogę tego przeżyć. Musiałam to z siebie wyrzucić. Wybaczcie - kwituje.
Na Instastories poruszona Włodarczyk zamieściła zaś kilka nagłówków dotyczących wydarzeń z województwa pomorskiego. Celebrytka nie ukrywa, że to, co czyta, sprawia, że trudno jest jej powstrzymać łzy:
Płakać mi się chce. Nie mogę tego pojąć, jak można łamać swojemu dziecku rączki i katować aż umrze w męczarniach.
Oprócz szeregu relacji dotyczących dziewczynki 41-latka udostępniła zdjęcie synka, pod którym napisała: "Jezu, jak ja kocham mojego aniołka".