W listopadzie ubiegłego roku tłumy rozgoryczonych Polek i Polaków wyszły na ulicę, aby walczyć o prawa kobiet i uhonorować pamięć 30-letniej Izabeli z Pszczyny. Ciężarna kobieta zgłosiła się do szpitala, z niepokojem informując o fatalnym samopoczuciu. Lekarze nie udzielili jej odpowiedniej pomocy, zasłaniając się panującym w Polsce prawem antyaborcyjnym, w wyniku czego Izabela zmarła na sepsę.
Szwagierka Izabeli z Pszczyny UJAWNIA szokujące tłumaczenie lekarza: "Podlegamy pod PARAGRAFY KARNE"
Niestety, mimo głośnych protestów przeciwko ustawie antyaborcyjnej, zaledwie kilka miesięcy później do mediów dotarła kolejna tragiczna informacja. Pod koniec grudnia spodziewająca się bliźniaków 37-letnia Agnieszka z Częstochowy trafiła do szpitala z silnymi bólami brzucha i wymiotami, nie otrzymała jednak medycznej pomocy. Niedługo potem jeden z bliźniaków zmarł i, jak twierdzą bliscy kobiety, został usunięty z ciała matki dopiero tydzień później. Z usunięciem drugiego dziecka, które zmarło 29 grudnia, lekarze również zwlekali kilka dni.
25 stycznia w sieci pojawiła się wiadomość o śmierci Agnieszki. Jej bliscy twierdzą, że 37-latka zmarła na sepsę, a za tragedię obwiniają rządzących, którzy "mają krew na rękach".
Personel szpitala oskarżany przez rodzinę o zaniechanie aborcji w obliczu obowiązującego prawa wystosował oświadczenie, w którym zapewnia, że "lekarze wykonywali wiele procedur medycznych mających na celu pomoc pacjentce".
Po śmierci pierwszego dziecka (23 grudnia 2021 roku) przyjęte zostało stanowisko wyczekujące, z uwagi na to że była szansa aby uratować drugie dziecko. Pomimo starań lekarzy doszło do obumarcia również drugiego płodu. Natychmiast podjęta została decyzja o zakończeniu ciąży. Lekarze rozpoczęli indukcję mechaniczną i farmakologiczną. Pomimo zastosowania wyżej wymienionych środków brak było odpowiedzi ze strony pacjentki pod postacią rozwierania się szyjki i skurczów macicy. W dniu 31.12.21 r. stało się możliwe wykonanie poronienia. Zabieg przeprowadzono w znieczuleniu ogólnym - czytamy w oświadczeniu.
Przeprowadzane były wielokrotne konsultacje lekarskie, w tym: hematologiczne, psychiatryczna, chirurgiczna, psychologiczna, gastroenterologiczna i neurologiczna. Wymaz w kierunku SARS-CoV 2–dwukrotnie ujemny. Lekarze wielokrotnie wykonywali szereg innych badań, w tym: ginekologiczno–położnicze badania USG. Badanie CRP wykonywane było 13 razy. Najwyższe stężenie CRP odnotowane zostało w dniu 31.12.21 r. i wynosiło 66.50mg/l, po czym nastąpił spadek wartości. Prowadzona była antybiotykoterapia i heparynoterapia. Ostatecznie wykonana została indukcja farmakologiczna i mechaniczna poronienia, która trwała dwa dni. W dniu 23.01.2022 r. nastąpiło nagłe pogorszenie jej stanu zdrowia (duszność, spadek saturacji). Pacjentkę zaintubowano. Wykonano szereg kolejnych badań, na podstawie których stwierdzono cechy zatorowości płucnej i zmiany zapalne. Wykonano wymaz w kierunku SARS-COV II–wynik był pozytywny. Stan pacjentki cały czas pogarszał się. Podkreślamy, iż personel Szpitala podjął wszystkie możliwe i wymagane działania, które miały na celu ratowanie życia dzieci oraz pacjentki. Wskazujemy, iż na postępowanie lekarzy nie wpływało nic innego, poza względami medycznymi i troską o pacjentkę i jej dzieci - brzmi oświadczenie szpitala.
26 stycznia odbyły się protesty, których uczestnicy chcą uczcić pamięć Agnieszki oraz wszystkich kobiet będących ofiarami barbarzyńskiego systemu, a także wezwać do zmiany obowiązującego w Polsce prawa. W mediach społecznościowych również nie było cicho - głos w sprawie koszmarnych wiadomości zabrało wiele znanych kobiet m.in. Kasia Tusk czy Zofia Zborowska. Swój komentarz opublikowała także Anna Lewandowska, która w krótkim poście wyraziła swój żal i rozgoryczenie:
Ile matek musi jeszcze umrzeć, by hasło #AniJednejWięcej z życzenia stało się rzeczywistością? No ile?! - grzmiała na Instagramie, upamiętniając zmarłą Agnieszkę.