Pomimo wielu spektakularnych wpadek, żenujących żartów i kontrowersji, które wywołuje, Filip Chajzer wciąż funkcjonuje w środowisku dziennikarskim i utrzymuje ciepłą posadkę w TVN. Trudno jest zrozumieć motywy, którymi kierują się władze stacji, notorycznie przymykając oko na jego wybryki, ale w celebryckim światku chyba nic nie powinno już dziwić.
I choć na szczęście od jakiegoś czasu nie jest o nim głośno, to postanowił przypomnieć o sobie widzom, żegnając koleżankę z pracy - Kingę Rusin. W poniedziałek potwierdziła ona krążące od jakiegoś czasu plotki o odejściu z DDTVN. Filip, którego ewidentnie poruszyło to wydarzenie, opublikował na Instagramie wspólne zdjęcie sprzed lat i wyraził swój smutek.
Kinga Rusin piękna zawsze, ja jak widać rzadko. Chciałbym Ci bardzo podziękować za 8 lat pracy w jednej redakcji. Za wszystkie zapowiedzi moich materiałów, kiedy byłem na początku reporterskiej drogi. Słowa Kingi zawsze były dla mnie bardzo budujące - zapewnił. Nie można zapomnieć, że to Kinga prowadziła pierwsze wydanie "DDTVN". Nawet nie śniło mi się wtedy, że będę miał przyjemność współtworzyć ten program. Jesteś legendą. Trzymam kciuki za każdy Twój projekt.
Najwyraźniej Filip zapomniał już o tym, że Rusin nie jest chyba jego fanką, a jej słowa nie zawsze były budujące... Jak na przykład podczas afery związanej z ugryzieniem Chajzera na wizji przez małpę. Kinga, która jest zaangażowana w ochronę praw zwierząt, wytknęła mu wówczas, że jego zachowanie było barbarzyńskie, na co celebryta odgryzł jej się na Instagramie.
Myślicie, że po tym wszystkim "legenda" doceni jego ciepłe słowa?