W czasie wtorkowej awantury w Sejmie Jarosław Kaczyński wezwał do siebie posła Nowoczesnej i zaczął z nim rozmawiać.
"Rozmowa była bardzo trudna dlatego, że zasłona negatywnych emocji, która przysłaniała umysł prezesa była na tyle silna, że trudno było się przez nią przebić" - mówi w rozmowie z WP Witold Zembaczyński z Nowoczesnej.
Polityków otoczyli inni parlamentarzyści, doszło do przepychanek i awantury. Poseł Nowoczesnej mówi o przekroczeniu granicy kultury i przyzwoitości. Jego zdaniem polski Sejm przestał być miejscem debaty politycznej prezentującym przyzwoity poziom dialogu. Zembaczyński był pierwszą osobą, która podeszła do Kaczyńskiego po jego wystąpieniu. A właściwie, został przez prezesa PiS do siebie… wezwany. Jak relacjonował polityk, Kaczyński przywołał go swoim "pańskim gestem".
Polski parlament przestał być miejscem kultury, dialogu. Te słowa o zdradzieckich mordach, szarpanina z udziałem posłów PiS, to jest przekroczenie pewnej bariery. Bariery, która zerwała maskę z Jarosława Kaczyńskiego. Kieruje nami człowiek motywowany zemstą. To przerażające.