Minęły dwa tygodnie od kolizji rządowej kolumny wiozącej Beatę Szydło z jej domu pod Oświęcimiem do Warszawy. Według świadków i nagrań limuzyna premier nie była jechała na sygnale i nie miała uprawnień do przekraczania dozwolonej prędkości ani wyprzedzania na podwójnej ciągłej. Mimo to 21-latek, który uderzył w samochód swoim fiatem seicento usłyszał zarzuty spowodowania zagrożenia na drodze.
Pani premier po opuszczeniu szpitala została przewieziona do domu samolotem wojskowym CASA. Eskorcie do domu towarzyszyły również dwie kolumny BOR-u. Opozycja zarzuca, że Szydło wykorzystuje samolot wojskowy do prywatnych celów, podczas gdy wykorzystanie tych maszyn do przewożenia VIP-ów reguluje specjalna procedura i nie powinny być one traktowane jak latające taksówki:
Czy trzeba, aby w powrót pani premier do domu były zaangażowane trzy samoloty i dwie kolumny BOR-owskie? - pytał w Faktach po Faktach poseł PO Jakub Rutnicki.
Wiem na pewno, że salonki do CASY kupowano za czasów naszych poprzedników, więc dlaczego nie miałyby nimi latać najważniejsze osoby w państwie - odpowiedział Łukasz Schreiber z Prawa i Sprawiedliwości.
Źródło: TVN24/x-news