Maria Konarowska ma na swoim koncie mało znaczące role w takich serialach jak: Pierwsza miłość, Plebania czy Na wspólnej. Choć Marysia przez lata miała problem z przykuciem uwagi mediów, od jakiegoś czasu znów może liczyć na zainteresowanie tabloidów. Wszystko za sprawą macierzyństwa, które ochoczo relacjonuje w sieci.
Mimo że jej córeczka przyszła na świat pod koniec listopada, instagramowy profil Konarowskiej już opływa w content przeznaczony głównie dla mam. 39-latka nie tylko szczegółowo opowiedziała fankom o trudnych chwilach po porodzie, ale i tak, jak na prawdziwą celebrytkę przystało, ochoczo reklamuje akcesoria, w które zaopatrzyła pociechę.
W środę aktorka pokusiła się o kolejną publikację, w której zwraca się do "instamatek". Tym razem pokusiła się o selfie z tyłem głowy Gai, "przy okazji" reklamując laktator. Zdjęcie z niespełna półtoramiesięcznym maleństwem opatrzyła obszernym podpisem skierowanym do innych mam:
"Dajesz smoczek? Oszalałaś! Zaburzysz odruch ssania", "Dawaj smoczek koniecznie, dla maluszka to jak zbawienie", "Odciągaj pokarm, pobudzisz laktację", "Nie odciągaj broń Boże, zaburzysz sobie laktację", "Dziecko karm tylko na żądanie", "Koniecznie ją wybudzaj co 3 godziny", "Uważaj, co jesz, bo to ma ogromny wpływ na dziecko", "Dieta nie ma znaczenia, jedz, co chcesz, bo się zadręczysz", "Podaj modyfikowane mleko, bo Twoim się nie najada, skoro tak często chce pierś", "Nie dawaj modyfikowanego, bo już nigdy Twoje nie będzie wystarczające". Aaaaaaaaaaaa! - zaczyna, przytaczając rozbieżne rady, które otrzymała po urodzeniu dziecka.
W dalszej części wywodu żali się, z czym musi mierzyć się każda świeżo upieczona mama:
Wykluczające się porado-rozwiązania, to jest, poza plumkaniem pozytywek i szumieniem szumisiów, główna muzyka grająca w świecie młodej, niedoświadczonej mamy. Przerażona, czasami w popłochu i nacisku chwili, nie wiedząc, jak postąpić, rozgląda się po świecie szukając instrukcji obsługi noworodka. Przeważnie jednak, czeka tam na nią morze wykluczających się sposobów, porad, nakazów i zakazów. Po pierwsze, wszyscy mówią co innego, po drugie, często te porady pojawiają się jak już się zdecydujesz na konkretną drogę i zaczyna się od nowa, a po trzecie te „rady” często przychodzą nieproszone, a ciężko ich nie wziąć pod uwagę, kiedy za słowami: „Najlepiej zrobisz jak...” idzie groźba, że inaczej zepsujesz dziecko - kontynuuje i zwraca się z prośbą, by rodzicielki były dla siebie łaskawe:
Dlatego dziewczyny, kobiety, mamy, matki, mamusie, dzielmy się doświadczeniem, jak najbardziej, bo to jest bezcenne, ale zamiast pouczać przerażoną młodą mamę i sprzedawać jej nieistniejące "jedyne" rozwiązanie, a przy tym straszyć, że inna metoda jest zagrożeniem dla maluszka, mówmy do siebie językiem wsparcia, pomóżmy wierzyć matczynej intuicji, nie oceniajmy, nie wstrzykujmy wątpliwości, dmuchajmy w skrzydła zmysłom młodych mam, zamiast wieszać na nich ciężarki zwątpienia. Tak naprawdę, Tobie młoda mamo, trzeba tylko trochę wiedzy i wiary w to, że jesteś najlepszą mamą dla swojego dziecka i Ty czujesz co dla niego jest właściwe. Wiedzę i rozwiązania, możemy sobie przekazywać, a wiarę w siebie, swoje przeczucia, w intuicję, umacniać wspierającymi komunikatami - nawołuje 39-latka.
Myślicie, że znajdzie zrozumienie wśród innych "instamatek"?