W wyemitowanym w sobotę finałowym odcinku "Power Couple" pokazano przebieg jednej z konkurencji, w której znane pary były wystawione na działanie skrajnych warunków imitujących pory roku: wysokich temperatur, wiatru, deszczu i mrozu. Niestety, żona Piotra Gruszki, Aleksandra, przypłaciła zadanie własnym zdrowiem.
Jak relacjonował Piotr Gruszka, temperatura ciała jego żony spadła do 33 stopni Celsjusza. Wychłodzonej kobiecie natychmiast udzielono pomocy medycznej. Choć odcinek zapewne wzbudził wielkie emocje u widzów, część z nich zauważyła, że produkcja programu posunęła się o krok za daleko.
Zwycięzcami "Power Couple" zostali Katarzyna Pakosińska i jej mąż Irakli Basilaszwili.
Ależ to był finał! Gratulacje dla @katarzyna.pakosinska.official, @iraklibasila oraz całej niesamowitej ekipy "Power Couple"! Byliście świetni - czytamy na instagramowym profilu stacji.
Oprócz gratulacji pojawiły się też liczne komentarze fanów, odnoszące się do sytuacji z udziałem Aleksandry Gruszki.
Strasznie słabe to zadanie, współczuję im. Myślę, że można było wymyślić coś ciekawszego i mniej niebezpiecznego - napisała internautka.
Jak nie gotowanie w pełnym słońcu (Mastechef), to doprowadzanie do wyziębienia. Jak można tak ludzi narażać? - padło pytanie.
Chyba pos*ało kogoś, kto wymyślał konkurencję finałową. Czego to ma dowodzić? Mam nadzieję, że jak ktoś przypłaci to zapaleniem płuc, to zaskarży TVN za głupotę produkcji - czytamy.
Zgadzacie się z głosami internautów?