Od ponad pół roku zwyciężczyni pierwszej edycji reaktywowanego Big Brothera Madzia Wójcik i jej partner Oleh Riaszeńczew mieli niemałe trudności z utrzymaniem się na powierzchni polskiego show biznesu.
Niespodziewanie w ostatni poniedziałek Oleh wyznał za pośrednictwem Instagrama, że wykryto u niego koronawirusa. Mieszkająca z nim Madzia początkowo nie zdradzała objawów zakażenia, jednak w kolejnych dniach również miała poddać się testowi.
Po jakimś czasie obserwatorzy profilu Madzi zaczęli sugerować, że być może ona i Oleh mijają się z prawdą i nie są wcale zakażeni. Wójcik postanowiła uciąć spekulacje, informując na swoim Instastory, że pojawiły się u niej pierwsze objawy choroby.
Słuchajcie, jestem w szoku. W pół godziny straciłam smak. Jeszcze pół godziny temu piłam gorącą herbatę z miodem i wszystko było okej, a teraz zjadłam guacamole i nic nie czuję zupełnie - zaczęła przejęta Madzia.
Wójcik postanowiła przeprowadzić przed swoimi fanami małą demonstrację. Ostatecznym dowodem na to, że w po jej organizmie hula już patogen, miało być spałaszowanie ząbków czosnku.
Przypomnijmy: TYLKO NA PUDELKU: Madzia Wójcik o swoim stanie zdrowia: "Nie miałam robionego testu. Pewnie LADA DZIEŃ SIĘ ZARAŻĘ"
Dla tych wszystkich niedowiarków postanowiłam zrobić test, żeby udowodnić, że nie mam smaku. Zjem czosnek. I nie, nikt mi nie płaci za to, żebym teraz mówiła, że mam koronawirusa, choć wolałabym, żeby rzeczywiście ktoś mi zapłacił, jak już mam funkcjonować bez smaku - zażartowała na koniec.
Spodziewalibyście się, że w Madzi drzemie taki potencjał badawczy?