Meghan Markle w zasadzie od samego początku związku z księciem Harrym wzbudzała ogromne emocje wśród mieszkańców Wielkiej Brytanii. Amerykańska aktorka wydawała się im kiepskim materiałem na księżną. Dodatkowo Meghan wielokrotnym łamaniem dworskiej etykiety nieustannie udowadniała, że nie zamierza posłusznie poddawać się sztywnym królewskim regułom. Zwieńczeniem jej dążenia do niezależności okazała się za to rezygnacja Sussexów z pełnienia oficjalnych obowiązków.
Media wielokrotnie rozpisywały się o rzekomej niechęci do Markle ze strony królowej, Kate Middleton czy nawet księcia Karola. Okazuje się jednak, że zbytnią sympatią nie pałali do niej również pracownicy Pałacu Buckingham.
Jak twierdzi dziennikarka Camilla Tominey w rozmowie z New Yorkerem, wielu pracownikom wyraźnie przeszkadzała hollywoodzka przeszłość ukochanej Harry'ego. Ich zdaniem jej doświadczenia z show biznesem, pewność siebie oraz feministyczne poglądy, czyniły ją wręcz idealnym obiektem zainteresowania tabloidów.
Zobacz również: Meghan Markle i Harry będą chronieni przez byłych żołnierzy SAS? "Są w końcu PIERWSZOLIGOWYMI CELEBRYTAMI"
Zobacz również: Harry nie chciał, żeby Archie wychowywał się w rodzinie królewskiej? "Mówił, że jego syn nie będzie dorastał w ten sposób"
Podobno personel pałacu początkowo był zachwycony nową członkinią rodziny królewskiej. Pracownicy królowej doceniali nie tylko urodę Meghan, lecz również jej aktywną działalność na rzecz praw kobiet i "biznesowe myślenie". Z czasem ich zdanie o Markle uległo jednak zmianie na gorsze, a wszystko za sprawą jej dotychczasowych przyzwyczajeń.
Sprowadziłabym to do zderzenia kultur, w tym znaczeniu, że ona wywodzi się ze świata celebrytów, który jest bardzo szybki i dosyć wymagający. Królewski świat jest całkowicie różny, dużo wolniejszy i bardzo hierarchiczny (...) - twierdzi Tominey, która od lat bacznie obserwuje poczynania brytyjskich royalsów.
Ponoć Markle nie zdawała sobie także sprawy z "niepisanych tradycji", od lat obowiązujących na królewskim dworze.
To trochę, jak w "Downton Abbey" - istnieje pewna hierarchia pracowników obecnych w Buckingham Palace od lat, którzy służą królowej i krajowi. I dlatego, gdy Harry i Meghan zaczęli stawiać żądania, wśród służby zaczęły się pogaduszki, szczególnie w stosunku do księżnej, typu: "Dobrze, czekaj chwilę, za kogo ty się uważasz?" - wyznała dziennikarka.
Spodziewaliście się, że mieszkańcom brytyjskiego dworu nie odpowiadały nawyki Meghan?
Zobacz również: Meghan i Harry kupili willę Mela Gibsona w Los Angeles za 15 milionów dolarów? (ZDJĘCIA)