Zanim do władzy doszło Prawo i Sprawiedliwość, Telewizja Polska była medium, które informowało zarówno o sukcesach, jak i porażkach ówczesnego rządu. Programy prowadzili tam dziennikarze prezentujący różne poglądy, a przestrzeń do wypowiedzi mieli przedstawiciele wszystkich politycznych ugrupowań. Można było też oglądać prawdziwe debaty, w których naprzeciwko siebie zasiadali nawet Jarosław Kaczyński i Donald Tusk.
Po ośmiu latach rządów PiS TVP bardziej przypomina propagandową tubę niż telewizję publiczną, mimo że jest utrzymywana z pieniędzy wszystkich Polaków. W trakcie kampanii wyborczej Donald Tusk zapowiedział, że po wygranych wyborach przywróci Telewizji Polskiej wiarygodność.
Będą prawnie odpowiadać za to, co zrobili z mediami publicznymi. Bo oni okradli nas z pieniędzy publicznych i z prawdy - mówił podczas jednego z wieców.
Wpływ wyborów na sytuację w Telewizji Polskiej
Niedzielne wybory zakończyły się sukcesem demokratycznej opozycji, która łącznie zdobyła o cztery miliony głosów więcej niż PiS. Mimo że Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica deklarują natychmiastową gotowość do utworzenia wspólnego rządu, Prawo i Sprawiedliwość nie kwapi się do oddania władzy. Wielu komentatorów przewiduje, że partia rządząca będzie maksymalnie przeciągać ten moment w czasie.
Nikt chyba jednak nie ma wątpliwości, że do utworzenia nowego rządu wcześniej czy później dojdzie, a to wpłynie m.in. na sytuację w TVP. Na pracowników, którzy do tej pory szkalowali opozycję, padł blady strach i ponoć nie wiedzą, jak mają się zachować.
Mamy świadomość, że raczej już pozamiatane i atmosfera jest jak na Titanicu - powiedział anonimowo jeden z dziennikarzy TVP Info w rozmowie z portalem "Wirtualnemedia.pl".
Przypomnijmy: Co dzieje się w TVP po wyborach? "Atmosfera jest GROBOWA. Nie wiedzą, co mówić na antenie"
Dziennikarze TVP boją się zwolnień? Wolą odejść sami...
Jak podają Wirtualne Media, część pracowników Telewizji Polskiej już planuje odejście. O zamiarze złożenia wypowiedzenia miał poinformować przełożonych m.in. Bartłomiej Graczak - reporter "Wiadomości", który prowadzi też programy publicystyczne w TVP Info. Z zamiarem odejścia nosi się też ponoć Adrian Borecki, choć oficjalnie temu zaprzecza i twierdzi, że wziął jedynie "parę dni wolnego".
Jeśli mają za co żyć, to ewakuacja może być dla nich wizerunkowo lepsza i bardziej honorowa niż zwolnienie. Czekanie do stycznia nie dla wszystkich będzie korzystne. Będą wtedy wymieniani w artykułach prasowych w jednym szeregu z najbardziej krytykowanymi twarzami TVP (...). Trudniej będzie im znaleźć pracę w innych mediach niż TV Republika - mówi w rozmowie z "Wirtualnemedia.pl" jeden z pracowników TVP.
Mężczyzna dodaje, że część dziennikarzy chce wykorzystać obecny moment na przejście do innej stacji, bo potem "może zabraknąć miejsc". Są też jednak tacy, którzy zdążyli ulokować pieniądze w biznesach czy nieruchomościach i nie muszą się martwić o przyszłość.
Jeśli mają pieniądze, to odejdą wcześniej, żeby nie być stygmatyzowani. Tych biedniejszych raczej "miotła kadrowa" nie obejmie, bo nie byli eksponowani i nie zajmowali się polityką - dodaje rozmówca portalu.
Myślicie, że w konkurencyjnych stacjach wystarczy miejsca dla dziennikarzy uciekających z "pokładu" TVP?