Medialna kariera Stiflera nabrała tempa dzięki kontrowersyjnemu programowi "Warsaw Shore", dzięki któremu charakterny chłopak zyskał sympatię widzów i miejsce w polskim show biznesie. Pokryty tatuażami influencer nie poprzestał jednak na biernej obecności w mediach społecznościowych i zapragnął spróbować swoich sił w dziedzinie literatury, wydając biograficzną książkę.
Najwyraźniej wydawnicze dzieło nie zaspokoiło artystycznych ambicji Damiana Zduńczyka, który za pomocą długich sztucznych paznokci próbuje wydrapać sobie drogę na sam szczyt popularności. Pisarz-prawie-noblista obiecał swoim fanom rozszerzenie działalności o handel zdjęciami stóp, który jego zdaniem jest wyjątkowo lukratywnym biznesem.
Zobacz: Stifler wyjaśnia, dlaczego nosi DŁUGIE PAZNOKCIE: "To fajne, kolorowe. Nikt tego w Polsce nie robi"
Patrząc na twórcze aspiracje Stiflera, nikogo nie zdziwił fakt, że uczestnik "Warsaw Shore" zadebiutował również na scenie muzycznej, a w planach ma już kolejny hitowy kawałek. Aspirujący raper (?) w rozmowie z serwisem Jastrząb Post, przy okazji chwalenia się swoimi osiągnięciami, podzielił się opiniami na temat twórczości rodzimych artystów:
Nie lubię polskiej muzyki, polskich filmów, ja po prostu Ameryka. Nie znam angielskiego, gdybym miał dobry akcent to bym po angielsku śpiewał. Nagrałem już drugi kawałek, nagrałem teledysk, który jest mega kontrowersyjny - mówił pewny siebie.
Postanowiliśmy sami dowiedzieć się więcej o muzycznych preferencjach Damiana, który zarzeka się, że u niego jest "tylko Ameryka". Zapytaliśmy więc, czy faktycznie na jego playlistach nie występują kawałki polskich twórców. Okazało się, że krytycznemu oku Stiflera udało się wypatrzeć jedynego polskiego rapera wartego uwagi:
Praktycznie w ogóle nie słucham polskiej muzyki. Zdarza się, że spodoba mi się jakiś polski kawałek, ale bardzo rzadko. Jedynym wyjątkiem jest Mata. Uważam, że on jako jedyny polski muzyk reprezentuje światowy poziom. Zarówno pod względem brzmieniowym, technicznym jak i swoich klipów - przyznał z uznaniem.
30-latek skorzystał z okazji i pochwalił się nadchodzącymi projektami, które będą zachowane w amerykańskim (jakżeby inaczej) stylu:
(...) pod koniec listopada wydaję swój kolejny kawałek nad którym pracowałem przez ostatnie kilka miesięcy. Jest on inspirowany amerykańskim brzmieniem, a teledysk będzie najśmieszniejszy w historii muzyki - napisał nam "muzyk".
Pozostaje tylko jedno pytanie: czy między pisarskimi zapędami a sesjami zdjęciowymi stóp Stifler znalazłby czas na współpracę z Matą? My oczywiście trzymamy kciuki i liczymy na podbój amerykańskich list przebojów.
W Pudelek Podcast ujawnimy, ile Małgorzata Rozenek płaci nam za pochlebne komentarze!