Od poniedziałku jednym z najważniejszych tematów w polskich mediach jest zatrzymanie Buddy. Kamil L. usłyszał zarzuty związane z wyłudzaniem podatku VAT oraz organizowaniem w internecie nielegalnych gier hazardowych. Grozi mu nawet dziesięć lat pozbawienia wolności. Youtuber nie przyznaje się do winy.
Po południu informowaliśmy, że Sąd Okręgowy w Szczecinie aresztował na trzy miesiące Kamila L. ps. Budda i cztery inne osoby, w tym jego partnerkę Aleksandrę K. We wtorek znany twórca internetowy oraz dziewięć innych osób usłyszało zarzuty.
Wszystkie pięć osób podejrzanych w śledztwie, dotyczących gier hazardowych zostały aresztowane. Areszt potrwa przynajmniej trzy miesiące. Głos w sprawie zabrał prawnik Buddy.
W ciągu 7 dni złożymy zażalenie na zastosowanie aresztu. Liczymy na obiektywną ocenę materiału dowodowego przez Sąd drugiej instancji i różnicowanie sytuacji procesowej - napisał na Instagramie.
W rozmowie z "Faktem" reprezentujący Buddę radca prawny Mateusz Mickiewicz podkreślił, że nie zgadza się decyzją sędziego.
Naszym zdaniem jest niewspółmierna, nieadekwatna. Jeżeli sąd już widział taką potrzebę, są inne środki zapobiegawcze, jak na przykład poręczenie majątkowe. Oczywiście od dzisiaj biegnie nam siedmiodniowy termin na złożenie zażalenia do sądu. I liczymy na to, że sąd drugiej instancji spojrzy na te argumenty. Bo niestety, biorąc pod uwagę to, że mamy tajemnicę postępowania przygotowawczego, nie mogę mówić o tym, co istotne. Nie mogę rozpowszechniać wiedzy, którą posiadam co do elementów, które są, moim zdaniem, kluczowe. Zaręczam natomiast, że wybiórczość przekazu stosowana przez oskarżyciela jest skrajna, a okoliczności łagodzące nie są brane pod uwagę. To będziemy podważać i liczymy na to, że bezstronny, niezawisły sąd spojrzy na tę sprawę, bez konotacji medialnych, które się pojawiły w ostatnim czasie — przekazał nam dr Mateusz Mickiewicz.