Jubileuszowa, 60. edycja Krajowego Konkursu Piosenki Polskiej, dobiegła już końca, pozostawiając słodko-gorzki smak w ustach wiernych fanów imprezy. Wielu internautów zgodnie oceniło, że piątkowe otwarcie trwających cały weekend koncertów nie może zostać uznane za udane. Na szczęście kolejne dni zdołały porządnie rozruszać publiczność w stylu starego Opola. Równie mieszane odczucia do tegorocznej edycji Festiwalu ma, zdaje się, prezydent Opola, Arkadiusz Wiśniewski. Polityk rozpisał się w obszernym poście na Facebooku, w którym przyznał, że sobotni koncert był perłą imprezy, podczas gdy sekcję piątkową nazwał "słabym otwarciem".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prezydent Opola gorzko ocenia polityczne ingerencje na Festiwalu w Opolu
Wiśniewski zauważa, że przy organizacji wydarzenia popełniono "sporo błędów". Źródła większości problemów doszukuje się w zaangażowaniu polityki w sferę kulturalną. Oberwało się przy tym nie tylko obozowi rządzącemu, ale i opozycji.
[Polityka] mocno od paru lat rzutuje na to, co się dzieje z Festiwalem i jak on jest oceniany. W roku wyborczym narastająca polaryzacja spotęgowała jeszcze polityczną presję na Festiwal, włącznie z absurdalnymi oczekiwaniami zerwania jego 60. edycji, kierowanymi do prezydenta… Warszawy. Miałoby to pomóc samemu Festiwalowi, ale jeszcze bardziej zwycięstwu opozycji, albo świadczyć o wolności słowa. Kochani! Kneblowanie artystom ust nigdy jeszcze nie poszerzyło wolności słowa i nie przyniosło chwały tym, którzy o to apelują. To tak ku opamiętaniu.
Prezydent Opola zwrócił również uwagę na fakt, że wiele gwiazd, które w innym klimacie politycznym zapewne chętnie wystąpiłyby na deskach Amfiteatru Tysiąclecia, pod rządami PiS zwyczajnie odmawiają współpracy.
Główny organizator Festiwalu, czyli TVP. Jak postrzegana jest telewizja publiczna, opisywać szerzej nie muszę. TVP zatem organizowało jedną ze swych najważniejszych imprez z ogromnym rozmachem i szacunkiem dla jej tradycji, ale w warunkach, w których, co rusz, podejrzewana była o zupełnie inną postawę. Można zatem powiedzieć, że dostali to, na co sobie zapracowali. Niestety, rykoszetem uderza to też w Festiwal.
Prezydent nie ukrywa przy tym, że niejednokrotnie szukał możliwości wymiany TVP na inną stację. Już chwilę później pisze, że bratanie się z TVP ma jednak swoje zalety, jak chociażby "misyjność stacji" i całkiem imponujący budżet.
Myślicie, że są chętni? Moi drodzy, rozmawiałem o tym i z Panią Terentiew i z Panem Miszczakiem, gdy był jeszcze w TVN. Odpowiedź jest prosta. Obie telewizje rywalizujące z TVP mają już swoje Festiwale i wcale nie garną się do organizacji kosztownej imprezy, której archiwa i dorobek kojarzone są od 60 lat z ich konkurencją. Inne rozwiązania oznaczają dotarcie do znacznie mniejszej grupy odbiorców, tym samym mogą się skończyć marginalizacją jego znaczenia. I wcale nie gwarantują, że będą bardziej niezależne.
Przypomnijmy: "Małgośka", "Jesteśmy na wczasach" czy "O mnie się nie martw"? Którym hitem z Festiwalu w Opolu jesteś? (PSYCHOTEST)
Prezydent Opola surowo ocenia konkurencyjne festiwale
Wiśniewski pozwolił sobie przy okazji na odrobinę złośliwości w stosunku do innych festiwali muzycznych...
Nasz Festiwal jest jak urokliwy Oldtimer, czyli jedyny w swoim rodzaju egzemplarz auta, kochany i mocno pielęgnowany przez swoich właścicieli, ale odbiegający sporo od swoich nowoczesnych kolegów. Zapytam tak - zamienilibyście zabytkowego Bentleya czy Rolls-Royca na koreańską Kię czy niemieckiego Volkswagena? To jest klucz do podejścia do Festiwalu.
Nie obyło się też bez politycznych, jakby nie było, obietnic...
Oczywiście mogło być lepiej. Czy będzie? Wiele zależy od tego, co się wydarzy w Polsce jesienią, choć przypomnę, że Kabareton spadł z programu KFPP jeszcze za poprzedniej władzy. Obiecuję, że tak jak w 2017 roku, kiedy nie wpuściłem do Amfiteatru prezesa Kurskiego, tak w kolejnych latach stać będę na straży dorobku Festiwalu i szukać możliwości bezpiecznego poszerzenia jego formuły.
Zgadzacie się z opinią Wiśniewskiego?