Zawsze, gdy wydaje się, że trwająca od miesięcy drama na linii Paulina Smaszcz - "Kurzopki" w końcu powoli cichnie, szybko jesteśmy wyprowadzani z błędu. Zaledwie w ciągu ostatnich dni pojawiły się doniesienia, co matka dzieci Macieja Kurzajewskiego usłyszała przed rozwodem, a następnie pochwaliła się pozwem, który otrzymała od Katarzyny Cichopek. Wygląda zresztą na to, że to wciąż nie koniec...
Paulina Smaszcz dostała wezwanie przedsądowe. Tym razem nie od Kurzopków
W czwartek Paulina Smaszcz nieoczekiwanie postanowiła podzielić się ze światem stosem dokumentów, które, jak sama przyznała, dotyczą pozwów ze strony Macieja Kurzajewskiego i Katarzyny Cichopek. W najświeższym piśmie, tym razem od aktorki, zwróciła jej uwagę lista powołanych świadków. Tam znalazła nazwiska m.in. Joanny Kurskiej i Anny Muchy, co stało się obiektem drwin ze strony Pauliny.
Wczoraj dostałam kolejny pozew od pani Katarzyny Cichopek. Oczywiście na totalnie wielkie pieniądze, bo przecież oni mają niewiele. (...) Wśród osób, które mają być świadkami, na pierwszym miejscu jest pani Joanna Kurska, na drugim miejscu pani Anna Mucha (...). Pani Katarzyno, gratuluję świadków. Poza Maciejem Kurzajewskim nie znam nikogo. Ale najbardziej gratuluję tych pierwszych nazwisk – pań, których oczywiście nigdy nie poznałam i nie znam. One są rzeczywiście polskimi ikonami rodziny, wierności, macierzyństwa, lojalności, partnerstwa, życia według 10 przykazań religii katolickiej - relacjonowała zaczepnie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jest akcja, jest więc i reakcja. Plotek donosi teraz, że Paulina po czwartkowej relacji już zdążyła otrzymać wezwanie przedsądowe. Internauci (i najwyraźniej nie tylko) zauważyli, że opublikowała w sieci nie tylko fragment pisma sądowego, lecz także danych świadków w sprawie. Wśród nich była wspomniana już Anna Mucha, która dołączyła do Kurzopków i również podjęła kroki prawne.
Dostałam dziś już przedsądowe wezwanie od Anny Muchy. Prosi mnie o zaprzestanie upublicznienia danych wrażliwych - przyznała w rozmowie ze wspomnianym serwisem.
Co ona na to? Do samych zarzutów się nie odniosła, natomiast poczuła się w obowiązku... wytknąć aktorce błąd. Jak twierdzi, w wezwaniu dostarczonym za pośrednictwem Instagrama jej imię i nazwisko zostały napisane małą literą.
Wysłała mi to na Instagramie, pisząc moje imię i nazwisko z małych liter. Aniu, jako wykładowczyni akademicka muszę cię poprawić. To nie wypada. Wiedza z nauczania początkowego. Warto wiedzieć, jak jest się mamą. Paulina Smaszcz pisze się od dużych liter, tak jak Anna Mucha - poucza.
Tu jednak komentujący zauważyli, że kobieta petarda w sumie sama mogła popełnić błąd i to we własnej wypowiedzi. Językoznawcy odradzają bowiem używania formy "z małych/z dużych liter", którą wielu uznaje za błąd, a za poprawną uznaje się "małą/wielką literą". Wyszło więc nieco niezręcznie...
Też jesteście ciekawi, co będzie dalej?