Sprawa profesora Bogdana Chazana podzieliła Polaków. Przypomnijmy, że odmówił pacjentce wykonania aborcji, powołując się na "klauzulę sumienia", mimo że płód był uszkodzony. Ciężko chore dziecko zmarło tuż po narodzinach. W ten sposób lekarz leczył swoje sumienie (przyznaje, że wykonał w życiu wiele aborcji) kosztem kobiety. Były już dyrektor szpitala im. Świętej Rodziny w Warszawie nie poinformował jej, gdzie mogłaby wykonać zabieg, chociaż był do tego zobowiązany. Tak tłumaczył swoją decyzję: "Czy jak ktoś jest CHORY, TO MAMY GO DOBIĆ? Ratowałem też swoje sumienie!"
Bogdan Chazan przyznał w mediach, że sam wykonywał kiedyś aborcje, przeszedł jednak na stronę środowisk radykalnie antyaborcyjnych. Teraz znów stał się aktywny i nawołuje, by ustawę antyaborcyjną jeszcze bardziej zaostrzyć. Apeluje również o to, by kobiety karać, a nie "głaskać po główce", co będzie także "edukacją" dla innych ciężarnych. Zobacz:Chazan o kobietach po aborcji: "Nie możemy pozostawiać winnego bez kary! Ani pogłaskać po główce!"
Profesor prawa, Monika Płatek, w rozmowie z Pudelkiem odpowiedziała Chazanowi:
To zaskakujące, co on mówi. Aborcja często jest wynikiem nie tyle woli i świadomej decyzji kobiety, co warunków, w jakich kobieta się znajduje ze względu na postawę mężczyzn. Często mężczyźni mówią, że nie będą wychowywać kolejnego bachora. Przypominają sobie, że mają inne żony, inne dzieci, że tak naprawdę to ona jest puszczalska i jego to nic nie obchodzi. Kobiety do tej pory nie były karane. Wprowadzając na nowo penalizację aborcji tak naprawdę ustawodawca zachowuje się podobnie do zachowań, które reprezentował Hitler wobec Niemek, Stalin wobec Rosjanek. Są to zachowania charakterystyczne dla państw dyktatorskich, gdzie ludzi traktuje się podrzędnie.