Marcin Prokop, podobnie jak wcześniej Agnieszka Szulim, postanowił wyjść z swojej dotychczasowej roli. Pojechał do Korei, by nakręcić dwa dokumenty: Obsesja doskonałości i Klonowanie - sposób na nieśmiertelność. W trakcie realizacji drugiego filmu trafił do firmy Szczęśliwe umieranie, która oferuje klientom... inscenizację ich własnego pogrzebu. Prokop skorzystał z okazji i poddał się symulacji śmierci.
Leżałem w trumnie dwie godziny - wspomina. Kładziesz się do trumny na jakiś czas, by docenić życie. Ludzie są tak przejęci wyścigiem szczurów, że nie mają gdzie uwolnić ciśnienia. Tam masz symulację śmierci. Nie dość, że się zmieściłem do trumny, to było całkiem wygodnie. Nogą zasłoniłem jedyny otwór wentylacyjny, miałem już przywidzenia. Miałem związane nogi i ręce. Miałem też zwidy religijne.
Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news