W świecie show biznesu od zawsze popularnością cieszyło się angażowanie się celebrytów w rozmaite akcje charytatywne. Niestety wielu z nich nie jest w stanie udźwignąć powagi sytuacji i zdarza się, że ośmieszają kampanie, w których biorą udział. Jednym z najlepszych przykładów jest Krzysztof Hołowczyc, który wielokrotnie udzielał się jako twarz akcji promujących bezpieczną jazdę. Niestety, w 2013 roku został zatrzymany przez policję za przekroczenie dopuszczalnej prędkości o... ponad 100 km/h. Sprawa "przedawniła się" i Hołowczyc otrzymał informację, że umorzono postępowanie. Jednym ze zdegustowanych sytuacją okazuje się być Marcin Prokop:
Osoby znane angażujace się w akcje, które nie są im bliskie, stają się niewiarygodne. No z całym szacunkiem, ale np. kierowca rajdowy, który angażuje się w akcję bezpiecznej jazdy, a potem sam ma kłopot z policją i płaci mandaty, nie jest dla mnie wiarygodnym nośnikiem komunikatu, za którym staje. Ludzie nie są debilami. Ludzie są czuli jak kamerton, wyczuwają ściemę i fałsz. Nie rozdaję swojej twarzy na prawo i lewo, bo uważam, że ona jest jak mydło i się zużywa. Gdybym był w każdej akcji charytatywnej, to mogłoby powstać wrażenie, że tu chodzi bardziej o mnie niż o cel.
Źródło: Newseria