W ostatnim czasie Daniel Martyniuk zaliczył kilka wizyt w sądzie. Tym razem jednak dla odmiany nie za sprawą posiadania narkotyków czy znieważenia funkcjonariuszy policji, a w związku z kilkukrotnym złamaniem zakazu prowadzenia pojazdów.
Decyzją wymiaru sprawiedliwości za niemożność powstrzymania się od wsiadania z kółko, syn "króla disco polo" został skazany na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu, 10 tysięcy złotych grzywny oraz 6-letni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Mężczyzna próbował odwoływać się od wyroku, powołując się na to, że teraz jest "innym człowiekiem" oraz żaląc się na trudności z dojeżdżaniem do pracy i córki, jednak te tłumaczenia nie zdołały przekonać sędzi. Kobieta podtrzymała postanowienia sądu niższej instancji i wyraziła nadzieję, że skłonią one skazanego do "przeprowadzenia procesu myślowego".
Daniel od początku nie zamierzał ukrywać niezadowolenia. Chwilę po opuszczeniu sali sądowej "zagroził", że rozważa wyprowadzkę z Polski, a kilka godzin później "odpalił się" na Instagramie. Wzburzony 32-latek zamieścił na za pośrednictwem Instastories serię wulgarnych wpisów kierowanych w stronę sędzi Chojnowskiej (zachowujemy pisownię oryginalną):
Z pozdrowieniami dla tych co myślą ze sterują prawem a tak na prawdę są niczym i brakuje im w życiu chłopa wydajac niesprawiedliwy wyrok który prawdopodobnie zostal wydany przez czysta niechęć do drugiego człowieka i zazdrość chęci posiadania. 6 lat to cię twój chłop robił i nie zrobił gdyż stwierdził ze takie barachło nie ma uczuć i nawet nie ma co kontynuować. Won pedałówo co się masz za Boga. Pilnuj swojego życia a nie oceniasz innych chamie - grzmiał w środę rozwścieczony Martyniuk.
Okazuje się, że słowa buńczucznego syna Zenka nie przeszły bez echa, bowiem dotarły już do Prokuratury Rejonowej w Białymstoku, która - jak ustalił "Fakt" - przygląda się sprawie.
Zgromadziliśmy niezbędne dokumenty, ale przekazujemy je Prokuraturze Okręgowej, która zdecyduje która prokuratura zajmie się sprawą - przekazał tabloidowi prokurator Karol Radziwonowicz.
Zgodnie z artykułem 226 Kodeksu karnego znieważenie funkcjonariusza państwowego w związku z pełnieniem przez niego obowiązków służbowych podlega "grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku".
Wszystko wskazuje więc na to, że "przygody" Daniel z wizytami w sądzie szybko się nie skończą...