Od wtorku ogólnopolskie media prześcigają się w doniesieniach o Dorocie Rabczewskiej i ciążących na niej podejrzeniach. Prokuratura zarzuciła piosenkarce przestępstwo "pomocnictwa w udaremnieniu zaspokojenia wierzycieli", za co grozić jej może do 5 lat więzienia. Jej eksmężowi Emilowi S. postawiono 45 zarzutów (m.in. przywłaszczenie sobie 12 milionów złotych) i umieszczono go w areszcie.
Rabczewska stanowczo odcina się od byłego małżonka, zapewniając, że została bezwiednie wplątana w jego - jak sama to nazywa - "konszachty". Kilka godzin po opublikowaniu oświadczenia przez Dorotę, prokuratura ujawniała, że wokalistka miała pomagać ówczesnemu partnerowi "utworzyć nową jednostkę gospodarczą na Malcie", aby "Emil S. będący dłużnikiem udaremnił zaspokojenie wierzycieli".
Teraz wychodzą nowe fakty w sprawie. Okazuje się, że Prokuratura Okręgowa w Warszawie wbrew przypuszczeniom nie wystąpiła do sądu z wnioskiem o zastosowanie aresztu dla Emila S. Producent filmowy musiał za to wpłacić kaucję w wysokości 4 milionów złotych. Będzie też musiał stawiać się na policji trzy razy w tygodniu. Został też objęty zakazem opuszczania kraju (co oznacza, że nie będzie mógł pojawić się na planowanej premierze "Dziewczyn z Dubaju" w Chicago).
Wobec Rabczewskiej również zastosowano wolnościowe środki zapobiegawcze. W jej przypadku jest to poręczenie majątku (wycenione na kilkadziesiąt tysięcy złotych), dozór policji (również trzy razy w tygodniu) oraz zakaz opuszczania kraju.
Zdradzimy Wam, kto najlepiej klika się na Pudelku!