Maja Staśko jest bez wątpienia jedną z bardziej prominentnych postaci, które przewinęły się podczas gali High League 4. Aktywistka ma już za sobą pierwszą konfrontację z publiką i Malikiem Montaną podczas niedawnego wydarzenia. Jej obecność tam była o tyle kontrowersyjna, że wcześniej wykluczała możliwość walki w oktagonie i toczyła z raperem publiczny spór.
Mrs. Honey - kim jest przeciwniczka Mai Staśko?
Przeciwniczką Mai Staśko podczas High League 4 będzie streamerka Ewa "Mrs. Honey" Wyszatycka. Jeszcze niedawno aktywistka wspominała, że między nimi nie ma złej krwi i cieszy się na myśl o ich walce. Na wypadek, gdyby jej internetowy pseudonim nic Wam nie mówił, reporter Pudelka - Michał Dziedzic - postanowił zapytać samą zainteresowaną o to, czym dokładnie się zajmuje.
Ja już to robię w sumie 5,5 roku. Jestem streamerką, na co dzień gram w gry komputerowe, bardzo często z widzami gramy wspólnie, wspólnie rozmawiamy na różne tematy, oglądamy filmy na YouTubie, komentujemy bieżące sytuacje. Jeszcze prowadzę Instagram i od niedawna OnlyFans, no i wydaje mi się, że ten streaming to jest coś, bez czego nie mogłabym na ten moment żyć. (...) Chciałabym się widzieć z widzami codziennie, jest to troszkę uzależniające. Nawiązujemy taką bardzo mocną więź - wyznała w rozmowie z nami.
Mrs. Honey o Mai Staśko
Nie ma wątpliwości, że ich walka już budzi ogromne emocje, a wydarzenia ze wspomnianej gali jedynie podsycą atmosferę wokół debiutu Mai w oktagonie. Padło więc pytanie o to, co Mrs. Honey sądzi o swojej medialnej rywalce. Okazuje się, że łączą ich niektóre poglądy, ale ma jej też nieco do zarzucenia.
Wydaje mi się, że Maja jest taką psycho-feministką. Przesadza bardzo często i przez to ludzie nie traktują jej poważnie. Szkodzi kobietom, które chciałyby być feministkami, chciałyby być silne i niezależne. Przez to, jak zachowuje się Maja Staśko, często kobiety są odbierane jako wariatki, które tylko krzyczą i wszystkiego żądają - stawia sprawę jasno.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mrs. Honey o sex-workingu
Innym ważnym wątkiem był sex-working, który jest częścią życiorysu Wyszatyckiej. Choć przyznała, że kiedyś pracowała seksualnie w Niemczech, to dziś wprost odradza dziewczynom takie rozwiązanie.
Co byś powiedziała dziewczynom, które myślą o podjęciu tego rodzaju "pracy"? - pytał nasz reporter.
Wszystko ma swoje konsekwencje i trzeba o tym myśleć, zanim się zrobi krok w tę stronę. Trzeba mieć mocną psychikę. Żeby pamiętały, że nie jest to najbezpieczniejsza praca, bo często zdarzają się sytuacje, których sobie nie potrafią wyobrazić, typu powroty do domu w nocy i tak dalej. Radziłabym nie podejmować takich decyzji. Ja podjęłam złą decyzję i bardzo żałuję - mówi Ewa.
Jednocześnie nie chciała wchodzić w szczegóły tego, jak rozpoczęła się jej przygoda z sex-workingiem. Przyznała natomiast, że po latach odzyskała dobre kontakty z rodziną, która dziś mocno jej kibicuje.
Ja kiedyś nie miałam dobrego kontaktu z rodziną. Teraz mam i chciałabym, żeby tak zostało. Wiem, że rodzice mnie bardzo wspierają i dziękuję im za to. Też za to, że wybaczyli i zaakceptowali pewne fakty. Mam super rodziców - podsumowuje.