W ostatnim czasie od Donalda Trumpa odwróciło się wielu jego dotychczasowych sojuszników. Sposób, w jaki prezydent USA podszedł do pandemii koronawirusa w swoim kraju, nie przysporzył mu zwolenników. W dodatku Trump przez całą swoją kadencję zapracował sobie na miano osoby niezbyt zrównoważone i nie do końca poważnej, co nie ułatwiło mu rywalizacji z Joe Bidenem. W ostatnich tygodniach nawet sprzyjające przez lata Trumpowi prawicowe i konserwatywne media odwróciły się od niego.
Największą wściekłość wzbudził u Trumpa fakt, że traktowana niemal jako jego prywatna telewizja FOX jako pierwsza podała, że Biden wygrał wybory w Arizonie - był to zwiastun klęski obecnie urzędującego prezydenta. Co więcej, nadawca zdecydował się wyciszyć relację z przemowy Trumpa, który nie akceptował wyników głosowania. Takie zachowanie przedstawicieli sprzyjającej mu do tej pory stacji musiało Donalda mocno zaboleć.
Nic więc dziwnego, że Trump zaczął ostro krytykować kanał FOX organizując na Twitterze prawdziwą nagonkę na stację i nazywając ją "skorumpowaną, grającą nie fair", a nawet "martwą".
Tymczasem serwis "People" podaje, że prezydent, który w ciągu najbliższych tygodni będzie musiał ustąpić ze stanowiska i wyprowadzić się w Białego Domu, choć publicznie podważa wyniki wyborów, planuje już swoje życie po przegranej. Według informatorów były biznesmen, który ma też na koncie sporo celebryckich epizodów, szykuje się do otwarcia prywatnego kanału w internecie.
By zmniejszyć koszty Trump nie zamierza startować z telewizją kablową - stawia na powszechną dostępność internetu. To właśnie w sieci ma się rozwijać nowe medialne imperium Trumpa, którego programy będą dostępne po opłaceniu abonamentu.
Tym krokiem prezydent chce zagrozić zasięgom kanału FOX, a w przyszłości go zniszczyć - twierdzi informator. Już dziś robi stacji czarny PR pisząc na Twitterze o spadkach oglądalności.
Myślicie, że Amerykanie rzucą się do płacenia abonamentu za Donald TV?