Zaginięcie Madeleine McCann i towarzyszące temu okoliczności stanowią historię, której nie powstydziliby się twórcy najbardziej spektakularnych thrillerów. Aż trudno uwierzyć, że mała dziewczynka pozostawiona na dłuższą chwilę w zamkniętym pokoju hotelowym zniknęła bez śladu, a po upływie 17 lat od dramatycznych wydarzeń wciąż nie udało się oficjalnie ustalić tożsamości porywacza.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że w sprawę zamieszany jest pochodzący z Niemiec Christian Brückner. Mężczyzna przebywa obecnie za kratami po udowodnionych mu pięciu przestępstwach seksualnych, jakich dopuścił się w latach 2000-2017 względem kobiet i dziewczynek w wieku od 10 do 80 lat. O przedłużeniu jego wyroku może zadecydować nowo odkryty dowód.
Podejrzany o uprowadzenie Madeleine McCann zostanie dłużej w więzieniu?
Magazyn "New York Post" donosi, że niemieccy policjanci dotarli do konta mailowego, za pośrednictwem którego przesyłane zostały materiały pornograficzne z udziałem dzieci. Póki co nie podano żadnych szczegółów, lecz funkcjonariusze wskazują na powiązanie korespondencji z osadzonym pedofilem.
Gdyby udało się udowodnić winę Brücknera, byłby to pierwszy dowód łączący go ze sprawą zaginięcia Madeleine McCann. Zajmujący się nią detektyw Titus Stampa zeznał, że na tym etapie nie może powiedzieć nic więcej.
Zewnętrzny dysk twardy może być powiązany ze sprawą porwania. Nie wolno mi o tym rozmawiać - powiedział przed sądem okręgowym w Brunszwiku.
Od kilku lat 47-letni pedofil jest uznawany za głównego podejrzanego w tej sprawie, jednak póki co nie przedstawiono mu żadnych zarzutów. Christian Brückner odsiaduje obecnie wyrok za napaść i gwałt na 72-letniej amerykańskiej turystce, która spędzała wakacje w Portugalii. Jeśli nie uda się udowodnić jego winy w sprawie porwanej córki lekarzy, opuści więzienne mury w 2026 r.