Trzeba przyznać, że bycie Mariną Łuczenko-Szczęsną niesie za sobą zarówno wiele zalet, jak i wad. Być może celebrytkę stać na zaspokojenie wszelkich, nawet tych najbardziej wydumanych fanaberii (piosenkarka lubi inwestować ciężko zarobione pieniądze w markowe ubrania, drogocenne gadżety i egzotyczne podróże), jednak wysoki status społeczny i sam fakt, że 31-latka jest żoną jednego z najsłynniejszych polskich piłkarzy, sprawiają, że artystka jest dla wielu Polaków nieustannym obiektem hejtu.
Jakby tego było mało, Marina (podobnie jak reszta świata) na własnej skórze mocno odczuła skutki pandemii koronawirusa: jej rodzina musiała zostać na jakiś czas rozdzielona. W związku z niepewną sytuacją gwiazda i Wojciech Szczęsny do niedawna byli święcie przekonani, iż w tym roku nie uda im się wyskoczyć na wakacje, gdzie w końcu mogliby odpocząć od swojej szarej rzeczywistości. Na szczęście wokalistce i jej małżonkowi udało się wydostać na kilka dni ze stolicy i na pokładzie prywatnego odrzutowca przetransportować się do luksusowego kurortu na greckiej wyspie Mykonos.
W czwartek w przerwie od wylegiwania się na leżaku nad basenem mama małego Liamka postanowiła wyrazić swoją wdzięczność za reakcję internautów, którzy ponoć nie posiadają się ze szczęścia, że Szczęsnej udało się wyjechać na wakacje. Przy okazji 31-latka wyjawiła, że ostatnie miesiące były dla niej wyjątkowo pracowite: w przerwach od reklamowania na Instagramie koktajli białkowych i kosmetyków, artystka w pocie czoła pracowała nad szumnie zapowiadaną płytą, która już niebawem będzie miała swoją premierę.
Chciałam wam bardzo serdecznie podziękować za wszystkie prywatne wiadomości - zaczęła z pokorą Marina Łuczenko. Strasznie się cieszę, że mam takich fajnych obserwatorów. Czuję się tutaj, jakbym była z wami na wakacjach. Mega się jaram. Nic się na to nie zanosiło, że pojedziemy gdzieś w tym roku, ja bardzo dużo też pracowałam.
Tak naprawdę całą pandemię nagrywaliśmy płytę, czy to zdalnie, czy to w studiu, które zorganizowałam u siebie w domu. Nie wiadomo było, czy mój mąż w ogóle dostanie wolne, bo sytuacja jest dość napięta na świecie w związku z pandemią, ale udało się i jestem przeszczęśliwa, że wy się ze mną cieszycie. Że potraficie cieszyć się czyimś szczęściem. To jedna z ważniejszych wartości życiowych i bardzo pomaga w życiu.
Wspaniałomyślna Marina wyjaśniła też, że specjalnie publikuje kolejne relacje z wyjazdu, aby jej fani mogli się przekonać, w jak cudownym miejscu przyszło jej spędzać urlop.
Pokazuję wam te wszystkie piękne okoliczności przyrody i magiczne widoki żebyście poczuli, że jesteście ze mną - zapewniła. Ten rok emocjonalnie mnie wykończył. Potrzebowałam takie oddechu, oderwania się od rzeczywistości. Ładuję baterie. Pewnie większość z was zauważyła, ja zwykle nie jestem taka aktywna w mediach społecznościowych.
Jak wyjeżdżam w takie piękne miejsce, telefon mam cały czas w dłoni. Tu wszystko jest jak w bajce. Chciałabym mieszkać w takim miejscu. Jestem tu jeszcze przez cztery dni i będę was męczyć widokami i widokiem mnie w bikini - zagroziła na koniec.
Szlachetnie z jej strony?