Informacja o rozstaniu Przemka Kossakowskiego i Martyny Wojciechowskiej odbiła się szerokim echem. Jeszcze do niedawna uważano, że para podróżników dobrała się wręcz idealnie. W teorii trudno byłoby bowiem znaleźć innego mężczyznę, który w tak ogromnym stopniu dzieliłby pasje Martyny do podróżowania w najodleglejsze zakątki globu. Tymczasem okazało się, że ich małżeństwo rozpadło się już kilka miesięcy po ślubie, co przez dłuższy czas utrzymywane było w tajemnicy.
Internetowe wpisy byłego już małżeństwa nie pozostawiały zbyt wiele wątpliwości co do tego, kto ostatecznie podjął decyzję o rozstaniu, tym samym przekreślając wspólną przyszłość. Przemek Kossakowski na pewien czas po wypłynięciu wiadomości do mediów zapadł się pod ziemię, licząc najpewniej na to, że burza wkrótce przeminie. Publicznie zobaczyć mogliśmy go dopiero na tegorocznej edycji Pol'and'Rock Festival, w ramach której przemawiał na scenie wraz ze swymi podopiecznymi z programu Down the road.
Po tak głośnym rozstaniu absolutną oczywistością było, że Kossakowski będzie śledzony przez fotoreporterów. Spokoju nie znalazł nawet na parkingu festiwalu, szczególnie że postanowił urządzić sobie z niego noclegownię. Niczym ślimak winniczek Kossakowski zbudował sobie domek na dachu własnego samochodu, który przerobił na mini bazę wypadową. Kwatera, choć niepozorna, musiała być najwyraźniej nad wyraz wygodna. Stając oko w oko z obiektywami aparatów, podróżnik prezentował w końcu szeroki od ucha do ucha uśmiech.
Myślicie, że w swojej samotni Kossakowski znalazł w końcu przestrzeń, aby zastanowić się nad błędami przeszłości?