Pomysł, by Barbara Kurdej-Szatan i Przemysław Kossakowski zostali parą prowadzących nowego programu "Projekt Cupid", okazał się, delikatnie mówiąc, karkołomny. W teorii miało być tak, że dwóch celebrytów o wizerunku "gwiazd blisko ludzi" pomaga osobom z niepełnosprawnościami, w praktyce zaś okazało się, że mało kto może jeszcze patrzeć na nich bez żenady. Zaskakujące...
Przypomnijmy: Youtuberka Klaudia Klara kpi z Barbary Kurdej-Szatan i Przemka Kossakowskiego "ZA*EBIŚCIE PATOLOGICZNA PARA"
Jak to jednak była w show biznesie, celebrycka karawana jedzie dalej, gwiazdy muszą w końcu jakoś spłacać kredyty, więc teraz na każdym kroku obserwujemy, jak Basia i Przemek przekonują, że świetnie im razem: Barbara Kurdej-Szatan POWRACA na salony i WDZIĘCZY się do obiektywu u boku Przemysława Kossakowskiego (ZDJĘCIA)
Najmniej lubiana para prowadzących udzieliła właśnie wywiadu magazynowi "Wprost", w którym znowu chce odczarować swój nadszarpnięty wizerunek. Czytamy w nim na przykład, jak Przemek słodzi Basi, mówiąc, że "ma koktajl empatii i pogodnego luzu", na co ona odwdzięcza się, mówiąc, że "on też ma". Obydwoje są tak współczujący, że podczas promocji programu nie byli wcale zainteresowani "tym całym pozowaniem"...
Do uczestników podchodziliśmy z instynktem rodzicielskim, nawet niedawno, gdy prezentowaliśmy program i nasi bohaterzy stanęli na ściance, a flesze aparatów zaczęły ich oślepiać, tylko patrzyłam zmartwiona, czy nic im nie będzie - opowiada Kurdej-Szatan.
Ty też to miałaś? Bo ja dokładnie w tym samym momencie, gdy stanęliśmy w świetle kamer, zacząłem wzrokiem szukać naszego terapeutycznego wsparcia. Dopiero, gdy zobaczyłem, że w pobliżu, tuż za fotografami są nasze dwie terapeutki, zająłem się uśmiechami i tym całym pozowaniem - dodaje Kossakowski.
Basia przypomniała także, że już raz wzięła udział w podobnym programie - wtedy, gdy w żenującym show "To tylko kilka dni" "opiekowała się" osobami z niepełnosprawnością. Tak, ta "opieka" trwała właśnie tylko kilka dni, Misiek Koterski powstawiał kilka zdjęć na Instagram, a potem wszyscy uczestnicy zapomnieli o tej "przygodzie", która dla ich podopiecznych jest niełatwą codziennością.
Dostawałam uwagi, że może nie powinnam, że to bez sensu, że program będzie krytykowany, żebym uważała. Ale przed "Down the road" też było bardzo dużo hejtu, a potem wszyscy ten format pokochali - kryguje się Kurdej-Szatan we "Wprost". Podobnie było z programem "To tylko kilka dni", w którym wzięłam udział. Słyszałam, że celebryci chcieli się wybić pokazując przez kilka dni, jak zajmują się ludźmi z niepełnosprawnościami, a przecież to nieprawda. My byliśmy tylko łącznikami, aby pokazać świat innych ludzi. W naszym kraju żyje mnóstwo osób z ograniczeniami, niewiedzących, jak zachować się w kontakcie z osobą z niepełnosprawnością, dlatego takie programy moim zdaniem tylko pomagają zwiększać świadomość i otwartość.
Być może jeszcze nie uwierzyliście w wizerunek Basi-samarytanki, więc Przemysław Kossakowski wytacza najcięższe działa z PR-owej piwnicy i pieje peany na jej cześć. Najpierw jednak przytomnie zauważył, że w trakcie trwania zdjęć do programu ich wizerunek trochę się zmienił:
Chciałbym zwrócić uwagę, że kiedy zaczynaliśmy zdjęcia, oboje byliśmy jednymi z ulubionych celebrytów w Polsce. (...) Program powstawał przez pół roku i w tym czasie przydarzyły się nam różne życiowe przygody - mówi wymijająco Kossakowski, ale szybko puszcza to w niepamięć i sugeruje, że to on odkrył Basię dla tego programu...
A co do tego, że nas połączono, wiadomo było, że ten program potrzebuje i mężczyzny i kobiety. Basia przeszła regularny cykl zdjęć próbnych. Byłem na wszystkich, bo partnerowałem też innym kandydatkom i na pewnym etapie szefowa, Lidka Kazen, zapytała mnie o rekomendacje. Bez wahania wskazałem Basię. I to było najlepsze, co mogło się zdarzyć. Basia ma empatię, a z drugiej strony sytuację trudną potrafi rozmasować swoim urokiem i luzem. Poza tym nigdy nie przyłapałem jej na infantylizacji osób z niepełnosprawnościami, co niestety zdarza się bardzo często - czytamy.
Basia na to dodała skromnie: "Myślę, że świetnie się uzupełnialiśmy" i na tym wywiad się na szczęście skończył.
Chcielibyście więcej?